Z artykułu dowiesz się
- Dlaczego hodowca woli halę udojową od robotów udojowych?
- Jaką hale udojową rolnik wybrał dla swojego stada i dlaczego?
- Jak hodowca ocenia wybór robota Butler Gold marki Wasserbauer?
Z artykułu dowiesz się
– Hala udojowa w żaden sposób nas nie ogranicza, jeśli zwiększymy pogłowie krów, to jedynie wydłuży się czas doju. Zaś jeden robot wydoi 60, może 65 krów i tego nie przeskoczymy. Chcesz zwiększyć stado, to musisz kupić kolejnego robota. Poza tym, halę kupiliśmy w cenie jednego robota, a my potrzebowalibyśmy co najmniej 3 takie roboty, a docelowo 4, co podnosi koszt inwestycji w urządzenia udojowe o 300–400%. 3 lata temu, kiedy budowaliśmy oborę, robot kosztował ok. 400 tys. zł i tyle też zapłaciliśmy za halę. Ponadto, podczas doju na hali mamy niepowtarzalną okazję do obserwacji krów i ich wymion – powiedział Krzysztof Nienałtowski.
Rolnik zdecydował się na halę udojową Legend, zamontowaną i serwisowaną przez firmę A-Lima-Bis, w najwyższej opcji wyposażenia wraz z systemem zarządzania stadem Legend Dairy Management System. To hala typu bok w bok 2 x 14 stanowisk.
– Dzięki komputerowemu systemowi zarządzania stadem, mamy znacznie lepszą kontrolę nad zwierzętami, nie tylko nad dojem, ale również rozrodem, wszak jednym z elementów systemu jest wykrywanie rui, co znacznie ułatwia wychwycenie krowy w rui oraz dobranie odpowiedniego czasu jej krycia – powiedział Krzysztof Nienałtowski, który sam wykonuje zabiegi inseminacji, a w razie potrzeby może zastąpić go syn Arkadiusz, bowiem obaj ukończyli kurs inseminatorski organizowany przez SHiUZ Bydgoszcz, skąd również zamawiają nasienie.
Hodowcy tak dobierają buhaje do krycia, aby poprawić suchą masę w mleku, natomiast nie zależy już im na zwiększaniu wydajności po osiągnięciu poziomu 10 700 kg od sztuki. Inne cechy, jakie ich interesują to zdrowotność racic, budowa nóg i racic oraz długowieczność.
– Sucha masa ma wpływ na cenę mleka, a my mleko dostarczamy do największej firmy mleczarskiej w kraju, jaką jest Mlekovita i współpraca układa nam się bardzo dobrze już od dwóch pokoleń – dodał rolnik.
Obora o wymiarach 70 x 36 m posiada 278 legowisk i, jak szacuje rolnik, jej koszt budowy z wyposażeniem w przeliczeniu na 1 legowisko wyniósł ok. 15 tys. zł. Dziś o takiej kwocie można pomarzyć.
Krowy dojne podzielone są na 4 grupy: wieloródki w szczycie laktacji, pierwiastki w szczycie laktacji, grupa pośrednia i grupa tzw. przedzasuszeniowa.
– W okresie najwyższej produkcji mleka warto oddzielić pierwiastki od krów wieloródek, co dla młodych pierwiastek jest bardzo ważne. Mają po prostu spokój i nie muszą obawiać się dominacji krów starszych. Oddzielenie pierwiastek w naszej oborze poskutkowało wzrostem ich wydajności mlecznej oraz poprawą parametrów rozrodu – wyjaśnił Krzysztof Nienałtowski.
Zarówno pierwiastki, jak i wieloródki otrzymują ten sam TMR wyliczony na dzienną produkcję 43 l mleka od sztuki. W drugiej grupie żywieniowej, gdzie pierwiastki są już łączone z wieloródkami TMR zapewnia produkcję na poziomie 34 l mleka dziennie. Zaś trzecia grupa, która przygotowuje krowy do zasuszenia otrzymuje dawkę najmniej zasobną w składniki pokarmowe wyliczoną na 24 l mleka. Krowy zasuszone pobierają ten sam TMR, co jałówki cielne. Zatem rolnicy mieszają 4 różne dawki TMR w samojezdnym wozie paszowym Sgariboldi o pojemności 14 m3.
Bezściełowa obora posiada centralnie położony stół paszowy, a po każdej z jego stron mieszczą się 3 rzędy legowisk wyłożonych materacami ze sztucznego tworzywa. Za czyszczenie rusztów betonowych odpowiadają dwa różne roboty: mniejszy Lely Discovery i większy GEA SRone.
– Robot GEA posiada aż dwumetrową szerokość roboczą, zaskoczył nas bezawaryjnością oraz małym zużyciem gumy mającej styk z rusztami, ponieważ ciężar rozkłada się równomiernie i stabilnie na jedno tylne i dwa przednie koła. Z kolei robot z Lely zajmuje mniej miejsca, jest zwinny i udało nam się zakupić go okazjonalnie jako używany – wyjaśnił Krzysztof Nienałtowski.
Za podgarnianie paszy odpowiada robot Butler Gold marki Wasserbauer. Został tak skonstruowany, że w zasadzie nie tylko podgarnia pasze, ale też ją miesza i napowietrza, dzięki czemu zachowuje swoją strukturę oraz świeżość.
– Większość robotów do podgarniania po prostu zgarnia i dociska paszę, co powoduje jej zbicie, a więc zmienia jej strukturę na mniej puszystą. To może negatywnie odbić się na smakowitości, a w czasie upałów może przyspieszyć jej zagrzewanie. Dlatego wybraliśmy robot wyposażony w specjalny ślimak, który przemieszcza paszę w kierunku krów, ale też miesza i napowietrza – wyjaśnił Krzysztof Nienałtowski, dodając, że ten robot maksymalnie może wykonać 13 przejazdów na dobę.
Wszystkie zastosowane w tym robocie silniki mają konstrukcję bezszczotkową, a energia do ich zasilania jest magazynowana przez dwa bezobsługowe akumulatory mające po 105 Ah pojemności. W podstawowej wersji sterowanie Butler Gold odbywa się za pomocą panelu sterownia wyposażonego w 10-calowy ekran dotykowy. Panel znajduje się na obudowie robota i co ważne, jest wodoszczelny. Opcjonalnie obsługa robota może być wykonywana za pomocą komputera lub urządzeń mobilnych.
Andrzej Rutkowski
Zdjęcia: Andrzej Rutkowski
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 30/2022 na str. 70. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.
Andrzej Rutkowski
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego" oraz magazynu "Elita Dobry Hodowca", ekspertka w dziedzinie chowu i hodowli bydła oraz produkcji mleka
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego" oraz magazynu "Elita Dobry Hodowca", ekspertka w dziedzinie chowu i hodowli bydła oraz produkcji mleka
Najważniejsze tematy