- Dlaczego hodowcy nie zdecydowali się na system ściołowy w oborze?
- Jak rolnicy zapobiegają kulawiznom u krów?
- Co przesądziło o zrezygnowaniu z hali udojowej i zamontowaniu robotów udojowych?
Głęboka ściółka w oborze jest zbyt pracochłonna
Nowy obora ma 83 m długości i 27 m szerokości, a jej wysokość w kalenicy wynosi 11 m. Konstrukcja budynku jest stalowa, ściany wykonano z elementów prefabrykowanych, a jako pokrycie dachowe zastosowano płytę warstwową. W dachu zamontowany został świetlik kalenicowy. Szczeliny w ścianach bocznych mają 2,5 m wysokości i zasłaniane są kurtynami poliwęglanowymi. Po jednej stronie korytarza paszowego jest sektor dla krów mlecznych, w którym znajduje się 122 legowiska. Po drugiej stronie jest 120 legowisk dla młodzieży oraz sektor dla krów osłabionych oraz oczekujących na wycielenie.
– Głęboką ściółkę uznaliśmy za rozwiązanie zbyt pracochłonne i wymagające zgromadzenia ogromnej ilości słomy. Zastanawialiśmy się nad betonową posadzką ze zgarniaczami typu Delta, ale po obejrzeniu ich w innych oborach odstąpiliśmy od tego pomysłu – mówi Witold Koślacz.
Czy system rusztowy faktycznie sprzyja kulawiznom?
Gospodarze ostatecznie zdecydowali się na posadzkę rusztową jako rozwiązanie najmniej pracochłonne i łatwe w utrzymaniu czystości, szczególnie, że hodowcy zakupili robota Lely Discovery. W legowiskach zastosowane zostały materace słomiano-wapienne, które co 2 tygodnie są uzupełniane.
– Krążą opinie, że ruszta są niebezpiecznym dla krów systemem utrzymania, który zwiększa brakowanie zwierząt z powodu kontuzji i urazów nóg. Straszono nas, że przy przejściu do nowego obiektu będziemy musieli wybrakować większość stada. Obejrzeliśmy zaledwie dwie obory rusztowe i nie było tam zwierząt kulawych czy z opuchniętymi stawami, więc wybraliśmy taki system i, jak się okazuje, nie mamy problemów z kulawiznami. Oczywiście taki stan wymaga konkretnych działań. Po pierwsze, już od dłuższego czasu przy doborze buhaja kładziemy nacisk na mocne i zdrowe nogi. Drugą ważną sprawą jest dbałość o racice. Trzy razy w roku przyjeżdża do nas profesjonalna firma wykonująca korekcję racic. Zabiegi przeprowadzane są tylko u sztuk, które tego wymagają. Bardzo ważną kwestią są też kąpiele racic, które wykonujemy w siarczanie miedzi regularnie co 2 tygodnie – mówią gospodarze.
- Katarzyna i Witold Koślaczowie prowadzą w miejscowości Fiukówka (gm. Krzywda) gospodarstwo liczące (wraz z dzierżawami) 120 ha. Na około 40 ha uprawiana jest kukurydza, 45 ha zajmują użytki zielone, na 20 ha uprawiane jest pszenżyto ozime. Pozostały areał zajmuje jara mieszanka zbożowa. Stado bydła liczy 230 sztuk, z czego 132 to krowy mleczne. Surowiec, w ilości około 1,4 mln litrów rocznie, dostarczany jest do Spółdzielni Mleczarskiej Michowianka. Stado objęte jest oceną użytkowości mlecznej, a średnia wydajność wynosi około 12,3 tys. kg mleka.
Miała być hala, są roboty
Początkowy projekt obory zakładał dój na hali udojowej. Ostatecznie hodowcy zmienili koncepcję wprowadzając dwa roboty udojowe Lely Astronaut A5.
– Kiedy oglądaliśmy zgarniacze w oborze z robotami, bardzo spodobał nam się automatyczny system doju. Zaczęliśmy więc rozważać wprowadzenie takiego rozwiązania i odwiedziliśmy jeszcze kilka obór z robotami i tylko utwierdziliśmy się w decyzji – mówi Witold Koślacz.
– Z robotami charakter pracy jest inny niż w hali udojowej, a godziny pracy są bardziej elastyczne. Ważne jest to, że jedna lub dwie osoby radzą sobie przy obsłudze zwierząt. Podczas prac polowych zostaję w oborze sama i bez problemów daję ze wszystkim radę – dodaje Katarzyna Koślacz.
Woda - ważny składnik PMR-u, o którym nie można zapominać
Dawka pokarmowa sporządzana w wozie paszowym pokrywa zapotrzebowanie na produkcję 28 litrów mleka dziennie. W skład PMR-u wchodzi: kiszonka z kukurydzy, sianokiszonka, słoma, wysłodki buraczane, młóto browarniane, śruta zbożowa, koncentrat białkowy oraz dodatki mineralno-witaminowe. Krowy otrzymują premię w robotach w postaci dwóch rodzajów mieszanek treściwych – podstawowej i energetycznej.
– Ważnym składnikiem miksu jest także woda, która ma duży wpływ na pobieranie paszy. Krowy do pobierania paszy zachęcane są także poprzez podgarnianie przez robot Lely Juno. Wóz paszowy w naszym gospodarstwie używany jest od około 12 lat. Od września mieliśmy na testach nowy wóz paszowy z firmy Blattin o pojemności 13 m3, który mieliśmy używać tylko miesiąc, ale został, aż do dostarczenia wybranego przez nas modelu, o pojemności 20 m3, z 4 poziomymi ślimakami – mówi Witold Koślacz.
- – Materace słomiano-wapienne w legowiskach dla krów sprawdzają się dobrze – mówią hodowcy
- Rolnicy ostatecznie zdecydowali się na dój automatyczny
Krowy w gospodarstwie państwa Koślaczów są inseminowane przez lekarza weterynarii, zaś jałówki kryte są naturalnie.
– Wcześniej utrzymywaliśmy jałówki w stodole, gdzie mieliśmy trudności z wykrywaniem rui, dlatego przebywał z nimi buhaj. Krycie haremowe prowadzimy także w nowej oborze, ale wkrótce zrezygnujemy z tego rozwiązania, by kontynuować postęp hodowlany – mówią hodowcy.
Pan Witold posiada uprawnienia do inseminacji, ale z powodu braku czasu zlecił tę czynność lekarzowi weterynarii. Posiada kontener do przechowywania mrożonego nasienia i sam je zamawia, przy czym oprócz mocnych i zdrowych nóg zwraca także uwagę na budowę wymienia, co jest istotne przy doju automatycznym.
Józef Nuckowski
Zdjęcia: Józef Nuckowski