Z artykułu dowiesz się
- Jakie są prognozy dla światowego rynku mleka na najbliższe miesiące?
- Co z rynkiem Chińskim i Nigeryjskim?
- W jakiej kondycji są obecnie polskie mleczarnie i czy 2023 rok faktycznie będzie rokiem przejęć na rynku?
Z artykułu dowiesz się
Na wspomnianej aukcji wzrosły ceny właściwie wszystkich oferowanych produktów mleczarskich. W szczególności dotyczy to masła, które zdrożało o 6,6% w porównaniu z poprzednim wydarzeniem. O 4,8% podrożał również bezwodny tłuszcz mleczny. Natomiast o 2,3% wzrosły ceny sera cheddar. Nie zmienia to jednak znacząco sytuacji na europejskim rynku mleczarskim. W szczególności wśród eksporterów. Cena najistotniejszego produktu, jakim jest odtłuszczone mleko w proszku pozostała bez zmian. Jeśli chodzi o proszek serwatkowy, to nie był on w ogóle oferowany podczas wydarzenia. To wyjątkowo zły prognostyk na najbliższe tygodnie. Świadczy między innymi o tym, że firmom mleczarskim nie opłaca się go sprzedawać, ze względu na oferowane ceny. Jak na razie, wolą jeszcze magazynować towar zamiast wypuszczać go na rynek ze stratą. Warto też wziąć pod uwagę, że produkt ten ma wyjątkowe znaczenie w przypadku rynku chińskiego. Świadczy to o tym, że długo oczekiwane pełne otwarcie Chin jeszcze nie nastąpiło i raczej nie ma co się go spodziewać w najbliższych tygodniach.
Teoretycznie wszystko powinno ruszyć. Jednak Chiny borykają się z licznymi wewnętrznymi problemami. Owszem, to dalej kierunek, na który się liczy, ale raczej mało prawdopodobne jest, aby był tak lukratywny jak w przeszłości. Chiny wchodzą niestety w wyjątkowo kryzysowy czas. W przypadku Europy mówi się o długotrwałych skutkach pandemii, który według różnych szacunków mogą trwać nawet przez dziesięć lat. W odniesieniu do Chin skutki będą bez wątpienia jeszcze bardziej bolesne. Jednocześnie coraz trudniej odnaleźć jakieś nowe kierunki eksportowe, atrakcyjne dla europejskich producentów. Występuje tu problem podobny jak w przypadku Chin. Najzwyczajniej nabywca musi mieć pieniądze, aby kupować towar. Z tym niestety w skali globalnej jest coraz gorzej. Nawet tak obiecujące jeszcze niedawno rynki, jak Nigeria, stają pod coraz większym znakiem zapytania. Wspomniana Nigeria jeszcze w 2021 roku wymieniana była jako jeden z najbardziej atrakcyjnych kierunków eksportu spośród państw afrykańskich. Głównie ze względu na liczącą niemal 220 milionów osób populację. Kraj ten często nazywany jest tykającą bombą demograficzną. Wszak jeszcze w roku 2000 jego populacja liczyła 123 miliony osób. Jednak po latach wzrostu zamożności tamtejsi mieszkańcy zaczynają biednieć. Trudno wobec tego oczekiwać, że sprzedaż mleka na tym i innych podobnych rynkach wzrośnie.
W trend ten wpada cała zarówno światowa, jak i ta bardziej lokalna gospodarka. Nawet w przypadku europejskich państw coraz większa liczba ludzi ma problemy z finansami. W mediach pojawiają się informacje o osobach, które nie są w stanie się utrzymać, pomimo że pracują. Inflacja poza niektórymi z państw ze strefy euro wcale nie zwalnia. Ostatni odczyt w przypadku Polski dotyczył stycznia, a wynosił 17,6%. To wzrost w porównaniu do poprzedniego miesiąca, chociaż mniejszy niż zapowiadane prognozy. Nie ma też co się spodziewać, aby sytuacja znacząco zmieniła się w ciągu najbliższych miesięcy.
Wpływa to również na nawyki zakupowe, jakimi kierują się konsumenci. W stopniu nieporównywalnym do lat ubiegłych liczy się cena. Doskonale widać to na sklepowych półkach, gdzie odnaleźć można coraz więcej promocji. I nie dotyczą one tylko masła. W gratisie przy określonej kwocie zakupów można otrzymać nawet żółty ser. Coraz więcej promocji dotyczy również mleka UHT, którego cena ewidentnie spadła w ostatnim miesiącu. Bez wątpienia jest to efekt ochłodzenia koniunktury w handlu międzynarodowym. Jednak nie bez znaczenia są liczne problemy rynku wewnętrznego. Mleczarnie coraz bardziej odczuwają, że sieci handlowe są dla nich wąskim gardłem, przez które chcą czy nie chcą muszą się przedostać. Z kolei tak zwany handel tradycyjny właściwie już nie istnieje. Skutkuje to coraz bardziej powszechnymi promocjami. Nic więc dziwnego, że występujący już dołek cenowy staje się coraz głębszy. Niestety, po stronie producentów mleka czy jego przetwórców koszty znacząco się nie zmniejszają. Większość z tych najistotniejszych mających wpływ na całą gospodarkę stoi w miejscu. Przede wszystkim chodzi o ceny paliw.
Może to wprost prowadzić do bankructwa kilku firm na rynku, które nie będą w stanie wytrzymać narastającej presji. Dotyczy to zarówno strony kosztowej, jak i malejących przychodów przedsiębiorstw mleczarskich. Z tego powodu obecna sytuacja nie jest problematyczna tylko dla małych przedsiębiorstw, ale także dla tych ze znacznie większym udziałem w rynku. Rok 2023 został przez niektóre media obwieszczony rokiem przejęć na rynku. Miejmy nadzieję, że nie będzie rokiem bankructw.
Artur Puławski
Zdjęcie: Pexels
Artur Puławski
Analityk rynku mleczarskiego, współpracuje z redakcjami Tygodnika Poradnika Rolniczego, czasopisma "Elita Dobry Hodowca" oraz portalem mleko24.pl
Analityk rynku mleczarskiego, współpracuje z redakcjami Tygodnika Poradnika Rolniczego, czasopisma "Elita Dobry Hodowca" oraz portalem mleko24.pl
Najważniejsze tematy