Z artykułu dowiesz się
- Jakie zaplecze do przerobu koziego mleka ma gospodarstwo?
- Jakie produkty można wytwarzać z koziego mleka?
- Czy koza naprawdę zje wszystko?
- Jak są żywione kozy?
Z artykułu dowiesz się
Na te piękne tereny na początku lat 90 przyjechała mama pani Izy: Helena Wróblewska, która – jak wspomina – zaczęła zajmować się kozami, bo zaimponowały jej swoją mądrością.
– Kupiliśmy naszą pierwszą kozę Pyzę, żeby mieć dobre mleko dla dzieci. Pyza była kotna, więc później pojawiały się kolejne kozy i stado się powiększało. Przyszedł taki moment, że mleka było coraz więcej i coś trzeba było z nim robić. Na początku zaczęliśmy sprzedawać jego nadwyżki. Mleko surowe i pasteryzowane sprzedawaliśmy – głównie turystom – wspomina pani Helena. Stado w gospodarstwie „Nad Arem” liczy dziś ponad 280 matek wraz z tegorocznym przychówkiem.
– Dwa lata zajęło mi opracowywanie technologii uzyskania takiego sera podpuszczkowego, który można sprzedawać. To był rok 1999, nie było gdzie podejrzeć, dziś otwieramy internet i jest wszystko. Od świtu do nocy siedziałam i pracowałam nad moją własną technologią, bardzo pomogło mi to, że z wykształcenia jestem technikiem chemikiem – wyjaśnia rozmówczyni.
W 2003 r. pani Helena skorzystała ze środków SAPARD i wybudowała nową koziarnię. Kolejnym ważnym punktem w życiu gospodarstwa była modernizacja przetwórni połączona z rozbudową i dostosowaniem jej do standardów UE.
– Mamy chłodnię wyrobów gotowych, dojrzewalnię serów oraz całe zaplecze, które pozwala przetworzyć mleko zaraz po udoju. I to jest właśnie jedna z tajemnic naszego niepowtarzalnego i niezmiennego od lat smaku. Nasze produkty powstają ze świeżego, niepasteryzowanego mleka. Przy produkcji nie używamy konserwantów czy ulepszaczy, mamy więc pewność, że nasze produkty są najwyższej jakości i od lat same bronią się smakiem, nad którym pracowała moja mama – wyjaśnia Iza Ciesielska.
W tej chwili doi się prawie 250 sztuk.. Hala udojowa ma 12 stanowisk, kozy ustawiają się w kolejkę i bez problemu wchodzą na stanowiska, ale jest pewien wabik.
– Zawsze dostają otręby i to dzięki nim czekają na dój i wchodzą na stanowiska – śmieje się pani Iza.
Mleko w gospodarstwie „Nad Arem” przerabiane jest 2 godziny po udoju, więc produkcja odbywa się codziennie. Nie ma świąt, niedziel, wolnych weekendów.Rozmówczynie podkreślają, że decydując się na taką działalność wiedziały, że jak przychodzi sezon to nie ma wyjścia, codziennie rano doimy, szybkie śniadanie, idziemy przetwarzać mleko.
– Spokojniej jest zimą, mamy swoje dwa ulubione leniwe miesiące, czyli grudzień i styczeń. Część kóz jest kotnych, część właśnie się koci i w ogóle nie mamy mleka, więc wszyscy odpoczywamy – wyznaje Helena Wróblewska.
Asortyment z roku na rok jest coraz szerszy. W tej chwili poza tradycyjnym dla gospodarstwa serem dojrzewającym produkowane są również podpuszczkowe sery świeże z różnymi dodatkami np. czarnuszką, czosnkiem niedźwiedzim, kozieradką oraz ser wędzony, a w sezonie grillowym halloumi. Poza tym w ofercie znajduje się także jogurt, twarożek i masło. Pani Iza deklaruje, że jeszcze w tym roku wprowadzi do sprzedaży sery dojrzewające z dodatkami.
Stado w gospodarstwie „Nad Arem” prowadzone jest w sposób tradycyjny i jak najbliższy naturze.
– Proszę pamiętać, że kozy nie są zwierzętami, które wypuści się, a one grzecznie stoją i pasą się pół dnia w jednym miejscu, nic z tych rzeczy. Staramy się co parę dni zmieniać pastwiska, bo po ich zachowaniu widzimy, że nudzą się, ponieważ na tej kwaterze nie ma już nic smacznego do zjedzenia. Oczywiście wczesną wiosną, cały czas jeszcze je dokarmiamy, tym bardziej w tym roku, gdy wiosna była bardzo zimna i sucha – wyjaśnia założycielka gospodarstwa.
– Mówi się, że koza zje wszystko, ale to nieprawda. Spróbują wszystkiego, ale zjedzą tylko wierzchołek źdźbła i pierwszy listek. Uwielbiają np. chwasty np. młody oset i każdego rodzaju zioła, nawet pokrzywę. Na pewno koza chętniej zje perz niż lucernę czy koniczynę – dodaje córka Iza.
Kozy chodzą po pastwiskach nawet do końca listopada, wszystko zależy od tego, jaka jest jesień. Koza jest bardzo delikatnym zwierzęciem i nie będzie chodziła po deszczu, podczas przymrozków czy w palącym słońcu.
– To niesamowicie inteligentne zwierzęta i zachowują się jakby miały wbudowaną mapę topograficzną z rozszerzeniem na sezonowość, bo dokładnie wiedzą co, gdzie jest i o jakiej porze roku. Jesienią najczęściej najpierw biegną do starych sadów na jabłka, potem idą na kasztany i dopiero docierają na pastwisko. Jak widać, dietę mają w 100 procentach naturalną i bardzo urozmaiconą – podsumowuje jesienne wędrówki kóz pani Iza.
Właścicielka gospodarstwa nie planuje powiększania stada, chce utrzymać ilość zwierząt mniej więcej na tym samym poziomie, bo jak mówi, jest to ilość, którą wspólnie z mamą mogą na bieżąco obrobić. Pani Helena dodaje, że ją obecnie bardziej interesują kozy, a córka ma więcej serca do serów i bardzo wciągnęło ją serowarstwo, poza tym na głowie córki jest cała dokumentacja, więc się uzupełniają.
– Największą radością i nagrodą dla matki jest to, że dziecko podziela jej pasję, kozi świat fascynował Izę od lat, a gdy przejęła po mnie gospodarstwo mogę być dumna, że to już drugie pokolenie z kozimi serami „Nad Arem” w Kierźlinach. Coś, nad czym ciężko pracowałam przez całe życie dalej się rozwija, córka ma nowe pomysły, tworzy nowe smaki – wyznaje z dumą Helena Wróblewska, założycielka gospodarstwa „Nad Arem”.
Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz
Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego", ekspertka z zakresu agronomii i hodowli bydła
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego", ekspertka z zakresu agronomii i hodowli bydła
Najważniejsze tematy