- W jaki sposób hodowcy zapewniają dobrostan swoim zwierzętom
- Jak radzą sobie z problemami z rozrodem
- Jak susza wpłynęła na koszty żywienia bydła
– Można powiedzieć, że produkcja mleka w naszym gospodarstwie odbywa się w sposób ekologiczny – stwierdził Maciej Głódź. To za sprawą 16 ha łąk położonych w bardzo bliskiej odległości od gospodarstwa. Stado praktycznie przez cały okres letni korzysta więc z zielonej runi i ruchu na świeżym powietrzu.
Dobrostan to także ruch
To prawdziwe dobrodziejstwo dla zwierząt, które muszą wiele miesięcy w roku spędzić na uwięzi w oborze.
– A ta swoje lata już ma – stwierdził hodowca, który co prawda przed kilkunastu laty zmodernizował budynek, m.in. zwiększając w nim liczbę stanowisk, ale nadal jest w starym typie, a możliwości wprowadzenia do obory nowych technologii są mocno ograniczone.
– Muszę przyznać, że wspólnie z żoną Katarzyną mieliśmy plan budowy większej obory, ale... Nastąpiło wówczas załamanie koniunktury na rynku mleka, ceny skupu zaczęły w całym kraju spadać, co skutecznie powstrzymało nas od tak kosztownej inwestycji. Sytuacji nie ułatwiał również fakt, iż posiadamy wąską działkę siedliskową, co bardzo ograniczało możliwości projektowe nowego obiektu – wspominał Maciej Głódź.
Na razie tylko dla opasów, ale…
Sytuacja diametralnie się zmieniła, kiedy hodowcy (dosłownie na początku wsi, w której mieszkają) zakupili 5,5 ha. Tam właśnie wyrosła nowa obora. Z tym, że przeznaczona dla opasów, ale jak przyznaje pan Maciej, tylko na razie.
– Nasz starszy syn jest na pierwszym roku studiów rolniczych i bardzo chce gospodarzyć. Kwestią nie tak bardzo odległego czasu jest więc, kiedy obok budynku dla bydła mięsnego, wyrośnie nowa i nowoczesna obora dla krów mlecznych – ujawnił plany hodowca.
Obora dla bydła opasowego powstała w ubiegłym roku i przeznaczona jest dla 115 mięsnych sztuk. Zastosowano w niej dwa systemy utrzymania, po jednej stronie korytarza paszowego są ruszta, po przeciwległej, zwierzęta przebywają na słomie. I ta część w przyszłości być może wykorzystana zostanie do utrzymywania jałówek na remont mlecznego stada. Budynek powstał praktycznie z własnych środków finansowych, bo – jak przyznał pan Maciej – nie zamierzał „wiązać sobie rąk” dofinansowaniem planując budowę kolejnej obory.
- Obora dla bydła opasowego, powstała w ubiegłym roku przeznaczona jest dla 115 sztuk mięsnych
Wróćmy jednak do obecnej produkcji mleka w gospodarstwie. Jej podstawą jest 28 krów dojnych.
– Tylko 6 z nich to hf-y w czystej rasie, pozostałe to mieszańce głównie z mlecznym simentalem. W naszej opinii sztuki te są odporniejsze, zdrowsze i niewybredne żywieniowo. Jednym słowem, doskonale sprawdzają się w warunkach naszego gospodarstwa. Podobnie jak w większości gospodarstw, tak i w naszym „piętą achillesową” jest rozród. W tej kwestii wspomagamy się wykonując dwie płukanki u każdej sztuki po wycieleniu, tak by narządy rozrodcze jak najszybciej zregenerowały się po porodzie oraz by zapobiec powstawaniu ich stanów zapalnych – tłumaczył Maciej Głódź.
Konieczne, ale rozsądne zakupy
Mierząc siły na zamiary, hodowcy z Bobrówki inwestują w gospodarstwo systematycznie, ale rozsądnie i bez pośpiechu. Czekając na zakończenie edukacji przez następców, inwestują w park maszynowy. 5 lat temu wymienili ciągniki, prasę, kosiarkę, zgrabiarkę oraz zakupili zbiorniki do przechowywania zbóż o pojemności 35 ton każdy. Na rok bieżący planują zakup wozu paszowego, który zdecydowanie usprawni i ułatwi prace przy żywieniu mlecznego i mięsnego stada.
Jeszcze do niedawna hodowcy bazowali wyłącznie na paszach wyprodukowanych w gospodarstwie. Obok pasz objętościowych: sianokiszonek, siana i kiszonki z kukurydzy, w mieszalniku sporządzana była mieszanka treściwa na bazie własnego żyta lub pszenżyta z dodatkiem śruty sojowej i koncentratów, których każda mleczna sztuka otrzymywała około 4 kg dziennie.
- Katarzyna i Maciej Głódziowie, wspólnie z synami: Mateuszem i Kacprem prowadzą rodzinne gospodarstwo w miejscowości Bobrówka (gm. Jaświły). Rolnicy uprawiają 54 ha ziemi własnej i 18 ha dzierżawionej. 10 ha przeznaczone jest pod uprawę kukurydzy, ok. 10 ha zajmują mieszanki zbożowe, 8 ha pszenżyto, a pozostały areał stanowią łąki, które co 3–4 lata są przesiewane. Hodowcy są dostawcami Monieckiej Spółdzielni Mleczarskiej w Mońkach, do której sprzedają rocznie ok.180 tysięcy litrów białego surowca.
Niestety, ostatnie suche lata wymuszają na nas zakup pełnoporcjowych pasz z 18% udziałem białka – poinformował rolnik, dodając, iż obecnie rano i wieczorem krowy otrzymują kiszonką z kukurydzy wraz z paszą treściwą, w ciągu dnia sianokiszonkę lub siano.
– Chociaż na początku przygody z rolnictwem nie byliśmy przekonani co do rozwijania produkcji mleka, to dziś wiemy, że była to bardzo dobra decyzja, bo mleko to za sprawą naszej monieckiej spółdzielni stały i stabilny dochód – dodał na koniec Maciej Głódź.
Beata Dąbrowska
Zdjęcia: Beata Dąbrowska