- jakie są notowania rzepaku i pszenicy ma Matifie?
- jakie decyzje planuje KE dla importu rzepaku?
- jak mogą na to zareagować przetwórcy unijni?
- co może dziać się z cenami do końca sezonu i na starcie rzepakowych żniw?
- jak zbożowy rynek reaguje na kolejne obietnice dopłat?
- o ile tańsza jest średnio pszenica paszowa od konsumpcyjnej?
- Ile pszenicy w UE zostanie na koniec bieżącego sezonu?
- jakie efekty może spowodować długie powstrzymywanie rynku?
- jaki jest kurs złotego i relacja euro/dolara?
Rzepak: interwencja jak szalony koń
Szkiełko i oko – komentarz naszego eksperta:Patrząc na to co się dzieje na rzepakowym rynku, w konsekwencji dopłatowych i tranzytowych przepychanek trudno powstrzymać się od złapania się za głowę. Strona sprzedająca, która wyraźnie pod wpływem krótkotrwałej pamięci o tylko ostatnim sezonie, nie pomna na wszelkie sygnały płynące ze światowych bilansów, europejskich i krajowych zbiorów rzepaku odwlekała decyzje, a teraz poszukuje winnych w Ukrainie, i w UE.
|
Co więcej także i sama KE pod wpływem, ogromnego szumu zaczyna chyba się gubić i zaczyna przychylać się do uregulowań zmierzających do wstrzymania importu już nie tylko zbóż, ale i słonecznika i rzepaku także. Wygląda mi to jak pęd szalonych koni porwanych przez narowiste stado. Nie możemy przecież zapomnieć, że Unia Ukraińskiego rzepaku potrzebuje i to potrzebuje sporo. W liczbach wymiernych możemy liczyć na 3 mln t, bo łączny import rzepaku, skądkolwiek by nie przyjechał wynosi plus minus 6 mln t nawet w okresach dobrych zbiorów.
No właśnie, skądkolwiek. tak bo jak nie przyjedzie z Ukrainy, to więcej rzepaku trzeba będzie zakontraktować w Australii, czy w Kanadzie.
Jeśli teraz przetwórcy wsłuchają się w głosy płynące z KE i poczują się w bilansach zagrożeni, to najzwyczajniej w świecie już w wyprzedzeniem zakontraktują rzepak australijski, a ten ma szansę wpłynąć jeszcze przed żniwami. Wtedy szykuje nam się strzelona europejskiemu rynkowi bramka samobójcza. Oby nie!
A wracając już do giełd, to w trakcie trwania manewrów kończących notowania starego rzepaku i przechodzenie na kursy ze żniw 2023 r, warto zauważyć że nowy rzepak jest o 4 euro droższy, więc to daje nadzieję na lepszą sprzedaż. Byle nie przeholować bo zwykle pierwsze dni maja przynoszą na giełdach spore korekty
Pszenica w Europie stabilnie, u nas drgnęła
Szkiełko i oko – komentarz naszego eksperta:
Z tą stabilizacją cen pszenicy w Europie, to do końca nie jest tak. Bo początek tygodnia przyniósł spore podwyżki kursów, jednak rynek dość szybko je odreagował i na koniec tygodnia znów mamy bardzo podobne notowania jak tydzień temu. Krajowy rynek lekko się z cenami obudził i ci, którzy bacznie go śledzą, podnieśli ceny o jakieś 20 zł/t. Ruch pobudził się także w paszowych i pszenica na cele paszowe, która odstawała mocno od konsumpcji jest już tylko średnio o 70 zł/t tańsza. Jeszcze raz daje się odczuć fakt, że naszym rynkiem nie trzęsie stawiana na piedestale pszenica konsumpcyjna, tylko paszówka.
No, ale z cenami to by było na tyle, bo prawdziwy realny rynek jest mocno ograniczony przez otaczające go opary obietnic dopłat, cen skupy interwencyjnego i patrzących na to, przez pryzmat wypełnionych zbożem magazynów, rolników. No właśnie patrzących, a skupujący to wszystko analizują i widzą, że nawet podniesienie cen rynku nie pobudzi, bo z rzuconymi niewiadomymi w jaki sposób mają być rozdzielane, darowanymi pieniędzmi nikt jeszcze nie wygrał. Jedni i drudzy piją więc kawę i czekają, jak z tego wybrnie rząd. A z każdym dniem ta wypita kawa wydaje się być drogim napojem. I nie dlatego, że kawa drożeje, bo tak jest w istocie, ale dlatego, że jak dziś nikt nie handluje. Jak się rynek ruszy, to będzie prawdziwy Armagedon.
Chyba, że... Chyba, że informacje o zatrzymanych zbożach przez rolników, w tak dużej ilości nie są prawdziwe. To wydaje się nierealne, ale musicie sobie na to odpowiedzieć sami. Jeśli zboża w magazynach rolników nie ma, to o co cała ta awantura? Jakie dopłaty do sprzedaży, jak nie ma co sprzedawać? Chyba jednak tak nie jest. A więc grozi nam szybki start rynku i jeszcze szybsze wbicie się w ziemię.
Złoty mocniejszy, zyskuje dolar
Szkiełko i oko – komentarz naszego eksperta:
Narodowa waluta zyskuje kolejne dwa grosze zarówno do europejskiej, jak i amerykańskiej waluty. Wygląda, na to, że afera ze zbożami na granicy z Ukrainą sile naszego pieniądza się przysłużyła, bo pod koniec całego zamieszania światu gospodarczemu pokazujemy się wreszcie jako kraj skuteczny. Szkoda, że tyle to trwało. Niestety mocniejsza waluta nie pójdzie w parze z chęciami podbijania rynków zagranicznych przez nasze zboża i tu znów polityka idzie na krzyż z rynkiem.
Na szczęście cieniu umacniającego się od kilku tygodni złotego, dzieje się jeszcze jedno istotne dla świata handlowego zjawisko. Stosunek euro do dolara zaczyna wreszcie się zmieniać i wraca do 1,10 podczas, gdy od początku lutego do końca marca ta relacja osiągała 1,6-1,7. Mocniejszy dolar w porównaniu do europejskiej waluty równoważy u kluczowych importerów niekorzystną relację, która w kolejnych przetargach mogłaby szkodzić unijnym eksporterom, a część naszych zbóż trafia na dalszy eksport przez niemieckie porty.
Komentarz z poprzedniego tygodnia znajdziesz tutaj!
Juliusz Urban