Ostatnie deszcze nie przyniosły znacznej poprawy. Dziś Dzień Walki z Pustynnieniem i Suszą
Mimo ostatnich opadów, zagrożenie suszą nadal jest duże. Zdaniem ekspertów majowo-czerwcowe opady nie uzupełnią deficytu wody, a poziom wilgotności gleby nie będzie wystarczający dla upraw. To kolejny sygnał, by pilnie podjąć działania zapobiegające suszy. A dziś jest szczególna okazja, by o tym mówić, bo obchodzimy Światowy Dzień Walki z Pustynnieniem i Suszą.
Światowy Dzień Walki z Pustynnieniem i Suszą został ustanowiony przez ONZ, by zwrócić uwagę na problem suszy i na sposoby jej zapobiegania.
W Polsce od dawna zmagamy się z niedoborami wody. Problem ten nasilił się w ostatnich latach z uwagi na coraz cieplejsze zimy i bardziej upalne lata. Wydłużają się także okresy bez opadów, a ich rozkład jest bardzo nierównomierny. Częściej pojawiające się deszcze nawalne nie poprawiają bilansu wodnego, gdyż woda szybko spływa do rzek i odparowuje.
Kiedyś susza co 5 lat, teraz co roku
Jak wylicza Centrum Współpracy i Dialogu Uniwersytetu Warszawskiego w latach 1951-1981 odnotowano w Polsce zaledwie 6 susz (jedną średnio co 5 lat), w latach 1982–2011 18 (występowały średnio co 2 lata), a od 2013 – susza pojawia się każdego roku, niszcząc uprawy rolnicze.
Susza wiosenna – nowe zjawisko
W tym roku po raz pierwszy susza dała się we znaki już wiosną. Brak opadów i bezśnieżna zima sprawiły, że w wiosenny sezon wegetacyjny wchodziliśmy z dużym deficytem wody. Najgorsza sytuacja była w Wielkopolsce, na Kujawach i Dolnym Śląsku. Tam sumy opadów za grudzień 2019 r. stanowiły jednie 40 proc. normy wieloletniej.
– Jeszcze do niedawna 40 proc. opadów występowało w półroczu letnim, a 60 proc. w zimowym. Ostatnie 5 lat charakteryzował natomiast niekorzystny typ rozkładu czasowego opadu w Polsce – najniższe zasilanie opadowe występowało pod koniec lata i na początku jesieni. W kwietniu 2019 i 2020 roku odnotowaliśmy minimalne opady, które wynosiły w niektórych regionach 1-2 mm w skali miesiąca przy dotychczasowych 20 mm. Mamy więc do czynienia ze zjawiskiem niespotykanym nigdy wcześniej – suszy wiosennej związanej z niedoborem opadu oraz deficytem wilgotności gleby już na wiosnę – wyjaśnia dr Maciej Lenartowicz z Wydziału Geografii i Studiów Regionalnych Uniwersytetu Warszawskiego.
Ponad połowa Polski zagrożona silną suszą
Z ostatnich analiz wynika, że ponad połowa naszego kraju jest narażona na występowanie silnej suszy. Jeśli chodzi o suszę rolniczą, to największe deficyty wody w glebie występują obecnie w województwach lubuskim, wielkopolskim, łódzkim kujawsko-pomorskim oraz w północnych częściach opolskiego, śląskiego czy lubelskiego. Niska wilgotność gleb w profilu do 100 cm występuje także na terenie województwa mazowieckiego i warmińsko-mazurskiego, pomorskiego i zachodniopomorskiego.
Ostatnie deszcze wcale nie poprawiły sytuacji
O tym, jak bardzo poważnym zjawiskiem jest susza rolnicza, świadczy fakt, że mimo ostatnich opadów, nie zmniejsza się zagrożenie na polach. Deficyt wody w glebie jest tak duży, że deszcze, które pojawiły się w maju i czerwcu nie są w stanie go poprawić
- Mapy wilgotności gleby na głębokości do 7, 28 czy 100 cm w maju prezentują się niemalże tak samo jak w kwietniu. Z tym, że retencja wody w glebie na głębokości 1 m jest nawet niższa. Na 1/3 powierzchni kraju wilgotność gleby wynosi mniej niż 40 proc., co świadczy o deficycie wody w strefie korzeniowej. – wynika z najnowszego raportu Wód Polskich.
Okazuje się, że w większości województw wilgotność gleb wzrosła, ale przede wszystkim na poziomie do 7 cm. Wciąż mamy bardzo złą sytuację w lubuskim, wielkopolskim i części kujawsko-pomorskiego, bo tam opady były mniejsze, dlatego gleby wykazują brak wilgotności nawet do głębokości 1 m.
Jeśli nie popada, susza się pogłębi
Długoterminowe prognozy nie napawają optymizmem. Po 20 czerwca opadów ma być dużo mniej, więc deficyt wody nie zostanie więc uzupełniony.
Jak zapobiegać suszy?
W Polsce trwają prace nad strategią zapobieganiu suszy, uwzględniające m.in. plan rozwoju retencji. Do 2027 roku ma zostać zrealizowanych szereg działań poprawiających stan gospodarki wodnej w Polsce.
Jednym z nich jest program Moja woda, zwany popularnie Oczkiem Plus. Rolnicy mogą skorzystać także z dofinansowania instalacji nawodnieniowych, choć trzeba przyznać, że w poprzednim naborze program ten nie cieszył się dużą popularnością. Wnioski złożyło niewiele ponad 600 osób. Obecnie trwający nabór został z kolei wydłużony, bo w pierwotnym terminie dokumenty dostarczyło tylko 82 rolników. Dziś resort rolnictwa na Twitterze po raz kolejny przypomniał o możliwości skorzystania z z programu.
Dziś obchodzimy Światowy Dzień Walki z Pustynnieniem i Suszą - dzień ustanowiony przez Zgromadzenie Ogólne #ONZ United Nations w celu zwrócenia uwagi na sposoby zapobiegania suszy.
— Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi (@MRiRW_GOV_PL) June 17, 2020
🌱Przy tej okazji przypominany o możliwości skorzystania z pomocy w obszarze nawadniania z #PROW pic.twitter.com/aVLxYYDabA
Zdaniem ekspertów UW, by jeszcze skuteczniej zachęcić rolników do przeciwdziałania skutkom suszy, powinny zostać wprowadzone instrumenty dopłat do tzw. usług ekosystemowych.
ksz, na podst. IUNG, UW, Wody Polskie, IMGW
Kamila Szałaj
uprawa warzyw i owoców miękkich
dziennikarz redakcji internetowej
Najważniejsze tematy