Podpalacz terroryzuje wieś, ale nie można go ukarać
Seria pożarów słomy we wsi Kierz pod Lublinem trwa od jesieni 2020 roku. W ostatnim pożarze ogień pochłonął 300 mkw słomy i część obsianego zbożem pola. Ale policja twierdzi, że nie może ścigać podpalacza. Dlaczego?
Kierz: sterty słomy płoną nocą
- Słoma paliła się u nas już sześć razy – mówi Zdzisław Nalewajko, rolnik ze wsi Kierz w gm. Bełżyce. Ostatni raz sterta płonęła w nocy z 8 na 9 czerwca br. Potężną łunę było widać z daleka. – Wieczorem pryskałem. Poszedłem spać, zasnąłem pierwszym snem, gdy obudził mnie i żonę hałas wozów strażackich pod oknami. Pomyślałem, że to znowu podpalacz podpalił stertę.
Rzeczywiście, paliła się jego słoma. Wozy strażackie jechały do znajdującej się kilkaset metrów dalej sterty Zdzisława Nalewajko.
Seria pożarów we wsi zaczęła się jesienią
W sumie aż siedemnaście jednostek straży gasiło ostatni pożar przez prawie 16 godzin. Spłonęła sterta słomy o powierzchni ok. 300 mkw. Gdy byłem na miejscu dwa dni później, miejscami jeszcze tlił się tam ogień. – Informację o pożarze otrzymaliśmy we wtorek o godz. 23 – mówi st. kapitan Andrzej Szacoń, rzecznik PSP w Lublinie. – Gaszenie ognia zakończyło się przed godz. 15 w środę. Straż informuje, że rolnik, do którego należały bele ze słomą stracił całą stertę.
Seria pożarów we wsi Kierz trwa od jesieni ub. roku. – Pierwszy raz paliła się sterta, która nie należała do mnie. Potem podpalacz wybierał już tylko moją słomę – mówi Zdzisław Nalewajko.
Pożary sterty słomy na polu kukurydzy
Najpierw wielokrotnie paliła się sterta usytuowana na polu kukurydzy. – Jesienią ub. roku miałem już młócić kukurydzę, gdy ktoś pierwszy raz podpalił stertę słomy na tamtym właśnie polu, przy drodze. Na szczęście strażacy uratowali plantację. Potem, już po zbiorze, ta sterta jeszcze cztery razy się paliła. Ostatni raz w marcu. Od tamtej pory był spokój. Aż do teraz. Z dymem poszła sterta na polu ze zbożem.
Rolnik tłumaczy, że sterty słomy zostały na jego polach, bo nie została odebrana przez firmę wykorzystującą słomę do produkcji podkładów wykorzystywanych w uprawie pieczarek. Wyjaśnia, że firma, z którą umówił się na sprzedaż słomy nie wywiązała się z umowy.
Zbigniew Nalewajko mówi, że oddaje słomę za darmo, żeby tylko pozbyć się kłopotu ale ma problem z transportem. Na standardową przyczepę wchodzi tylko 6-8 bel. – Część zabiera po trochu hodowca bydła – mówi rolnik. – Część ja zawiozę, jak tylko się obrobię. Chcę się jak najszybciej pozbyć, tego co zostało, żeby spokojnie spać. Teraz pilnuję w nocy, bo obawiam się kolejnego podpalenia.
Kamera nagrała samochód przed pożarem sterty
– Strażacy mówią, że ktoś oblewa sterty łatwopalną substancją i podpala – mówi Zdzisław Nalewajko. Kto za tym stoi? – Nie wiem. Na początku myślałem, że może jakiś strażak, tak czasami bywa. Potem wnuczek mi powiedział, że ktoś rozsyła filmiki z płonącymi stertami. Może to on? Mówiłem o tym policji ale nikogo za rękę nie złapali.
Rolnik relacjonuje, że kamera umieszczona na jednym z pobliskich budynków gospodarczych nagrała samochód podjeżdżający w pobliże sterty słomy przed jednym z pożarów. – Podjechał pod krzyż, przy zjeździe z asfaltówki. Cofnął, zakręcił i podjechał pod stertę, a potem się paliło. Ale było ciemno, nie widać numerów rejestracyjnych – stwierdza Zdzisław Nalewajko.
Kto stoi za serią pożarów słomy we wsi Kierz?
Jeden z mieszkańców wsi, z którym rozmawialiśmy o pożarach zasugerował, że właściciel słomy sam ją podpala, żeby pozbyć się problemu z nieodebranymi belami. Zapytałem o to Zdzisława Nalewajko.
– Mam 82 lata i sam obrabiam 40 ha. Tyle się namęczyłem z tą słomą, tyle pracy włożyłem i teraz miałbym ją spalić? A ile trzeba pracy, żeby wyrównać takie pole po pożarze i gaszeniu… Nigdy w życiu takiej krzywdy bym sobie sam nie zrobił – zapewnia rolnik. – Mówię szczerze, jak na spowiedzi. Przecież po tym pożarze mam zniszczone zboże przy pogorzelisku. A w przypadku tej pierwszej sterty mało brakowało, a spaliłaby się 2 ha dojrzałej kukurydzy tuż przed zbiorem. Sam bym sobie miał coś takiego robić?
Policja twierdzi, że nic nie może zrobić
– Policja się pytała, czy to było ubezpieczone – mówi Zdzisław Nalewajko. – Bele słomy nie. Uprawy na polach, gdzie słoma była składowana, były – mówi rolnik. – Ale to jest absurdalne przypuszczać, żebym dla paru złotych odszkodowania miał tyle ryzykować i podpalać tę słomę. Pracowałem zawodowo w gazownictwie, mam emeryturę.
O wyniki śledztwa w tej sprawie zapytałem w biurze prasowym Wojewódzkiej Komendy Policji w Lublinie. Odpowiedź, którą policja przysłała po ponad dwóch tygodniach oczekiwania okazała się zaskakująca. Przytaczam ją w całości i oryginalnym brzmieniu:
„W odniesieniu do zdarzeń z okresu od 28.10.2020 r. do 08.11.2020 r. Komisariat Policji w Bełżycach prowadził czynności wyjaśniające w sprawie podpalenia bel słomy w miejscowości Kierz. Sprawa została zakończona odstąpieniem na podstawie braku żądania ścigania.
Obecnie prowadzone są czynności w trybie art. 307 kpk w sprawie uszkodzenia mienia w nocy z 08/09.06.2021 roku ok. godz. 00.10 w miejscowości Kierz, gdzie doszło do pożaru sterty ułożonych na polu 160 sztuk balotów słomy o wartości ok. 6000 zł. Dalsze czynności będą uzależnione od złożenia wniosku o ściganie i ukaranie sprawcy przez osobę pokrzywdzoną.
Interwencje w sprawie podpalenia były zgłaszane przez różne osoby, jednak brak żądania ścigania sprawców ze strony osób poszkodowanych nie daje możliwości prawnych do ukarania podpalaczy.” – napisał rzecznik KWP w Lublinie Andrzej Fijołek.
Krzysztof Janisławski
Fot. Krzysztof Janisławski, PSP w Lublinie
Najważniejsze tematy