Z artykułu dowiesz się
- Obecne ceny gazu na rynkach światowych.
- Czy ceny nawozów spadną?
- Dopłaty do nawozów dla producentów.
- Ile kosztują nawozy - saletra amonowa, mocznik, Korn-Kali.
Z artykułu dowiesz się
Jednak analogia do rynku paliwowego, który w detalu z nowym rokiem cen nie podniósł o stawkę związaną z podatkiem od towarów i usług, jest nie do końca uzasadniona. W nawozach od nowego roku także powrócił podatek VAT, ale ceny detaliczne większości nawozów w krajowych punktach sprzedaży automatycznie o jego równowartość wzrosły.
Na rynkach światowych gaz spektakularnie tanieje, bo 17 stycznia 2023 r. w holenderskim hubie TTF ceny gazu ziemnego wynosiły 51,7 €/MWh, a w ostatnich dniach wahają się w przedziale 52–58 €/MWh. Aktualne ceny są o 31% niższe od notowań sprzed wybuchu wojny i aż o 81% niższe od sierpniowych pików notowań, pomimo tego nawozy nie tanieją. Analitycy uważają, że gaz jest nienaturalnie tani i obecne ceny mogą niebawem podejść do góry.
Szwajcarski bank UBS w najnowszej analizie obniżył o 50% wcześniejszą tegoroczną prognozę cen gazu w Europie. Według ekspertów banku średnioroczna cena gazu w hubie TTF w 2023 roku wyniesie 80 €/MWh, a w ubiegłorocznych ekspertyzach UBS prognozował na cały 2023 r. średnią cenę na poziomie 160 €/MWh.
SPADKI WĄTPLIWE Z rozmów z ekspertami wynika, że raczej na obniżki cen nawozów jeszcze w tym sezonie liczyć nie można. – Bez jakichś ekstremalnych wydarzeń na świecie na obniżki w ciągu najbliższych kilku miesięcy raczej nie liczmy. O tym sezonie producenci już chcą zapomnieć i całość ich działań jest obliczona na efekt większych przecen na nowy sezon – mówi działający na nawozowym rynku już od wielu lat doświadczony handlowiec. |
Producenci nawozów od ponad miesiąca zapewniali, że ceny nawozów są ustawione na takim pułapie, by nie dotknęły ich zmiany notowań gazu. Nikt nie pomyślał wtedy, że bezpieczny pułap będzie dotyczył usztywnienia cen, gdy gaz będzie mocno taniał. Nawozowcy nie obniżają cen, bo wskazują jeszcze na inne dodatkowe elementy kosztowe, jakimi jest choćby energia elektryczna, z kosztami rosnącymi ponad 30%. Jednak nikt nie ma złudzeń, że nawozy azotowe nie tanieją, bo kto by robił obniżkę cen przed wiosennym szczytem sprzedaży, w sytuacji, kiedy to przychody z nawozowego handlu często muszą starczyć na cały długi rok.
Znów w rynek nawozów wkradła się polityka, bo wracają zapewnienia o dopłatach dla producentów nawozów, którzy tak prawdę mówiąc obecnie ich nie oczekują, pragnąc jedynie stabilizacji. Mówią otwarcie, że chcieliby, żeby rynek nawozów, a także zbóż, wrócił do normalności, by rolnik mógł zaplanować koszty i przychody, a oni produkcję i ceny. A każde polityczne deklaracje ostatnio prowadziły do blokady rynkowej, tak jak się dzieje obecnie.
– Rynek czeka w blokach startowych, cały ostatni kwartał poprzedniego roku był słaby. Liczyliśmy, że to się zmieni na początku nowego roku, a tu mamy połowę stycznia i jakoś nie widać ożywienia. Może, jeśli zatwierdzą termin wcześniejszego wejścia w pole z azotem, to się trochę ruszy – mówi przedstawiciel dystrybutora.
Rolnicy, którzy wstrzymywali się z zakupem nawozów, czekając na powrót wyższych cen na zboża, są mocno rozgoryczeni.
– Wicepremier powiedział, że saletra musi kosztować 3–4 tys. zł/t i do tej górnej granicy producenci dążą. Namawiał też do wstrzymywania się ze sprzedażą zbóż i do czego to doprowadziło – mówi z przekąsem rolnik z Kujaw.
I tak rzeczywiście jest, ceny nawozów dla vatowców praktycznie się nie zmieniły, w połowie stycznia nadal aktywny jest cennik dystrybucyjny z ostatnich dni roku 2022. Rolnicy ryczałtowi niestety płacą teraz drożej o podatek VAT. Nie ma pewności, czy taki stan rzeczy potrwa dłużej, bo dobrze pokryty rynek bardziej tkwi w oczekiwaniu spadków niźli wzrostów.
– W fosforze i potasie mogą być pewne ograniczenia, ale już wcześniej je obserwowaliśmy. W kukurydzy dobrze przyjął się program nawożenia fosforanem amonu, więc to trochę może zluzować rynek – przekonuje przedstawiciel nawozowej sieci dystrybucyjnej. Na rynku fosforu i potasu jest wojna nerwów oraz oszczędzanie na dawkach.
Dlatego zastosowanie nawozów wieloskładnikowych wydaje się dobrym rozwiązaniem, zwłaszcza że na dostępność u krajowych producentów narzekać obecnie nie możemy.
Producenci nawozów zapewniają, że zarówno ich magazyny, jak i składy u dystrybutorów są pełne i dobrze przygotowane do akcji wiosennej. Jednocześnie oceniają, że rolnicy, którzy nawozy kupili wcześniej, są w zdecydowanej przewadze.
– Szacujemy, że 70–80% rolników kupiło już jakieś nawozy na ten sezon – przekonuje przedstawiciel krajowego producenta. Towaru u producentów jest sporo i jeśli nie zacznie on wyjeżdżać, to być może nie będą mieli innego wyjścia, jak ceny obniżyć. Jednak niewielkie wiosenne pobudzenie zakupów może dać im na tyle luzu, że spokojnie doczekają końca sezonu.
Dystrybutorzy podkreślają niezbyt dobrą komunikację z przemysłem.
– Pierwszy komunikat dotyczący przyjęcia nawozów na skład zakładał, że część z tych nawozów trzeba będzie wykupić w cenach z grudnia. Dopiero kolejny mówi o wykupie w ogóle, ale nie określa reguł, ryzyko zostaje po naszej stronie – żali się dystrybutor. Wszystko wskazuje, że w tym sezonie wielkich szans na obniżki upatrywać nie należy. Czekanie na nie jest pozbawione sensu, a kupując nawozy na ostatnią chwilę, możemy tylko stworzyć sobie problem wynikający z napięć logistycznych.
Q j.urban@topagrar.pl
Fot: Sierszeńska
dr Juliusz Urban
ekspert ds. rynku zbóż top agrar Polska, doktor agronomii UP i absolwent MBA UE we Wrocławiu, wiele lat zarządzał skupem u dużego dystrybutora, był prezesem firmy przetwórstwa rzepaku, miał także własną firmę brokerską.
Najważniejsze tematy