r e k l a m a
Partnerzy portalu
Rynek tuczników: ceny wreszcie drgnęły!
18.08.2022autor: Jan Bromberek
Na rynku wieprzowiny pojawiło się światełko w tunelu dla producentów trzody.
W drugiej dekadzie sierpnia ceny zaczęły rosnąć, a głównym impulsem do wzrostów stawek za tuczniki była oczywiście niemiecka giełda VEZG. Na naszym krajowym rynku już pod koniec lipca dało się zauważyć nerwowość skupujących, wywołaną brakami surowca. Jednak nie skłaniało ich to do podwyżek – nikt nie chciał płacić więcej niż ok. 6,5 zł/kg żywca czy 8,7 zł/kg wagi poubojowej w klasie E. Niektóre zakłady na przełomie lipca i sierpnia, nie mogąc zdobyć surowca, decydowały się na delikatne podwyżki, jednak rzadko można było uzyskać stawki zbliżone do 7 zł/kg żywca.
Nadejście bardziej znaczących podwyżek wisiało w powietrzu. Pierwsze oznaki było widać w licytacjach na tzw. małej giełdzie ISW. Tam po wielu tygodniach przestoju w handlu, nagle popyt się ożywił, a ceny z notowania na notowanie rosły tak, że w połowie sierpnia uplasowały się na poziomie 2,11 euro/kg w klasie E. Kilka dni wcześniej VEZG umocniło niemiecką cenę tuczników do 1,93 euro/kg w klasie E. Spowodowało to, że w naszym kraju ceny tuczników przekroczyły barierę 7 zł/kg żywca, a lokalnie można uzyskać nawet 7,6 zł/kg. Co więcej, skupujący wskazują, że kolejne tygodnie przyniosą kolejne podwyżki. I tutaj zdaniem masarni i ubojni czai się inne niebezpieczeństwo.
Drożejące tuczniki to coś nieuniknionego, bo na rynku surowca jest mało. Trudno go przywieźć z zagranicy – w Niemczech produkcja spada do poziomów niespotykanych od lat, Duńczycy coraz lepiej radzą sobie na rynku eksportowym. Hiszpanie już kilka tygodni temu „wypchnęli” do naszego kraju zbędne mięso, którego nie wysłali na Daleki Wschód. Zatem deficyt surowca jest spory, więc i ceny muszą być wyższe. Tylko czy te stawki zaakceptują konsumenci, którzy i tak już narzekają na zbyt wygórowane ceny mięsa i wędlin. Może za chwilę się okazać, że mięso jest zbyt drogie i spadający popyt nie pozwoli na kolejne podwyżki. A te dla rolników mogą się okazać zbawienne w obliczu cały czas rosnących kosztów produkcji.
Nadejście bardziej znaczących podwyżek wisiało w powietrzu. Pierwsze oznaki było widać w licytacjach na tzw. małej giełdzie ISW. Tam po wielu tygodniach przestoju w handlu, nagle popyt się ożywił, a ceny z notowania na notowanie rosły tak, że w połowie sierpnia uplasowały się na poziomie 2,11 euro/kg w klasie E. Kilka dni wcześniej VEZG umocniło niemiecką cenę tuczników do 1,93 euro/kg w klasie E. Spowodowało to, że w naszym kraju ceny tuczników przekroczyły barierę 7 zł/kg żywca, a lokalnie można uzyskać nawet 7,6 zł/kg. Co więcej, skupujący wskazują, że kolejne tygodnie przyniosą kolejne podwyżki. I tutaj zdaniem masarni i ubojni czai się inne niebezpieczeństwo.
Drożejące tuczniki to coś nieuniknionego, bo na rynku surowca jest mało. Trudno go przywieźć z zagranicy – w Niemczech produkcja spada do poziomów niespotykanych od lat, Duńczycy coraz lepiej radzą sobie na rynku eksportowym. Hiszpanie już kilka tygodni temu „wypchnęli” do naszego kraju zbędne mięso, którego nie wysłali na Daleki Wschód. Zatem deficyt surowca jest spory, więc i ceny muszą być wyższe. Tylko czy te stawki zaakceptują konsumenci, którzy i tak już narzekają na zbyt wygórowane ceny mięsa i wędlin. Może za chwilę się okazać, że mięso jest zbyt drogie i spadający popyt nie pozwoli na kolejne podwyżki. A te dla rolników mogą się okazać zbawienne w obliczu cały czas rosnących kosztów produkcji.
Jan Bromberek
<p>redaktor „top agrar Polska”, specjalista w zakresie ekonomiki gospodarstw i rynków rolnych.</p>
Masz pytania?
Zadaj pytanie redakcjir e k l a m a
r e k l a m a
Najważniejsze tematy
r e k l a m a