Nowozelandzcy producenci wołowiny niezadowoleni z umowy handlowej z UE
Wstępna umowa handlowa między Unią Europejską a Nową Zelandią budzi obawy nowozelandzkiego sektora mięsnego. Producenci domagają się szerszego dostępu do rynku rolnego UE. Czy europejscy ministrowie handlu przychylą się do postulatów Nowej Zelandii?
Sektor mięsa czerwonego w Nowej Zelandii jest zaniepokojony doniesieniami o szczegółach zapisanych we wstępnej umowie handlowej z Unią Europejską, która dotyczy dostępu do rynku rolnego.
Termin zawarcia porozumienia zasadniczego upływa z końcem czerwca. Europejscy ministrowie handlu mają się spotkać i rozważyć poprawioną wersję umowy z Nową Zelandią, jednak tamtejszy sektor mięsny obawia się, że retoryka UE, mówiąca o ambitnych i daleko idących planach, nie znajduje odzwierciedlenia w umowie.
– Jeśli te doniesienia okażą się prawdziwe, to nowozelandzcy eksporterzy czerwonego mięsa nadal będą mieli nierówne szanse w UE – mówi Sirma Karapeeva, dyrektor naczelna Stowarzyszenia Przemysłu Mięsnego (MIA) – Nie jesteśmy gotowi poprzeć umowy, która oferuje naszym produktom mięsnym słaby dostęp do tego ważnego rynku i która byłaby po prostu nierzetelna. Jako wieloletni partner handlowy, wyznający wspólne wartości i przywiązany do wysokich standardów, będziemy bardzo rozczarowani, jeśli jakość porozumienia w sprawie dostępu do rynku nie będzie tego odzwierciedlać – dodała Karapeeva.
Ochrona rynku w sprzeczności z umowami międzynarodowymi?
Sam McIvor, dyrektor stowarzyszenia Beef + Lamb New Zealand (B+LNZ), powiedział, że protekcjonizm rynkowy w rolnictwie wysyła negatywne sygnały do partnerów handlowych i stoi w jawnej sprzeczności z oświadczeniami Komisji Europejskiej o znaczeniu liberalizacji i otwartości handlu, zwłaszcza w czasach, gdy bezpieczeństwo żywnościowe jest problemem globalnym.
– Chociaż Nowa Zelandia i UE mają długą historię wymiany handlowej, jesteśmy jednym z niewielu krajów, które nie mają umowy o wolnym handlu (FTA) z UE, co stawia nas w podobnej sytuacji jak Rosję, Iran, Pakistan i Indie. Stawia nas to w bardzo niekorzystnej sytuacji w porównaniu z partnerami FTA z UE i nie odzwierciedla bliskiej przyjaźni i partnerstwa między Nową Zelandią a UE. Nowa Zelandia i UE podzielają społeczne wartości oraz przywiązanie do wysokich standardów produkcji i solidnych ram prawnych w zakresie bezpieczeństwa i jakości żywności, dobrostanu zwierząt i zrównoważonego rozwoju. W związku z tym ambitna umowa handlowa o wysokiej wartości między naszymi rządami pasuje naturalnie – trudno jest nam pogodzić się z czymkolwiek innym – podsumował Sam McIvor.
Ograniczenia w handlu
Obecny dostęp Nowej Zelandii do rynku wołowiny UE jest ograniczony kontyngentem taryfowym wynoszącym 846 ton z taryfą celną w ramach kontyngentu w wysokości 20%. Eksport NZ poza tym kontyngentem podlega taryfom celnym w wysokości 12,8% wartości oraz opłacie od 171,3 do 311,8 euro za 100 kg, co w praktyce może oznaczać taryfę wysokości nawet 50%.
Sirma Karapeeva twierdzi, że niewielki kontyngent i wysokie stawki celne poza kontyngentem praktycznie uniemożliwiają eksporterom nawiązanie znaczących relacji handlowych i zbudowanie stabilnej ścieżki handlowej z rynkiem wołowym UE.
– Nalegamy, aby rząd Nowej Zelandii wykazał się inicjatywą i odrzucił wszelkie oferty dostępu do rynku rolnego UE, które będą niekorzystne.
al na podst. MIA NZ, EuroMeatNews
fot. EnvatoElements
Aneta Lewandowska
<p>redaktor portalu topagrar.pl, zootechnik, specjalistka w zakresie hodowli zwierząt</p>
Najważniejsze tematy