r e k l a m a
Partnerzy portalu
Mleko pod Lwowem
26.03.2020autor: Andrzej Sawa
Na Ukrainie cena skupu mleka jest wyższa niż u nas, a produkcja zaczyna się koncentrować. Mały biznes inwestuje w obory i mleczarnie, rozwija się spółdzielczość. Swój nabiał można sprzedawać w mieście.
Większość produkowanego na Ukrainie mleka pochodzi z przydomowych gospodarstw, utrzymujących najczęściej po 2–3 krowy. Zwykle pasą się one na wiejskich, wspólnych pastwiskach pod pieczą pastucha. Opiekunem stada jest zazwyczaj jeden z ich właścicieli, którzy codziennie wymieniają się w dyżurach, w zależności od liczby krów. Takich pastwisk i łąk jest bez liku, tylko paść, kosić i zbierać – bez wypasu zapewne zarosłyby szybko krzakami. Od niedawna tamtejsza mleczna gałąź sukcesywnie się profesjonalizuje i koncentruje. Budowane są obory, mozolnie rozwija się spółdzielczość. Już dawno upadły olbrzymie, państwowe mleczarnie. W ich miejsce wchodzą małe, prywatne zakłady.
Niemal przez miedzę budynek inwentarski z zupełnie innej epoki – lekki, zaprojektowany według najnowszej technologii. Postawiła go czwórka młodych Ukraińców, którzy do tej pory z rolnictwem nie mieli nic wspólnego. Po zarobkowym pobycie na Zachodzie Europy zaoszczędzone pieniądze z rozmachem zainwestowali w produkcję mleka. Zarejestrowali spółkę i w 2012 r. oddali do użytku wolnostanowiskową oborę na 100 stanowisk. Łącznie jej budowa z wyposażeniem kosztowała ich równowartość około 200 tys. euro. Oprócz własnej gotówki korzystali z kredytu bankowego, oprocentowanego wówczas na 28–30% i prywatnych pożyczek. Sprowadzili z Danii 17 zacielonych, czystorasowych jałówek rasy jersey, płacąc za każdą z nich równowartość 2,9 tys. euro.
– W naszym systemie skupu i utrzymania rasa jersey jest najbardziej uzasadniona ekonomicznie. Mleczarnie płacą za mleko w zależności od procentowej zawartości tłuszczu. Przykładowo zakłady, które odbierają je od nas innym dostawcom za surowiec o 3,2% tłuszczu płacą równowartość 1,63 zł/l. Mleko od krowy jersey ma go znacznie więcej, nawet 5–5,5%. My za litr mleka dostajemy średnio 2,15 zł – wykłada podstawy ekonomiczne mlecznej spółki jeden z jej wspólników Igor Gliwko. Surowiec odbierają dwie mniejsze prywatne mleczarnie i jeden lokalny serowar. – Mleko od rasy jersey jest doskonałym surowcem do produkcji serów, w tym dojrzewających, która u nas będzie się coraz bardziej rozkręcać – dodaje następną zaletę wyboru kierunku hodowlanego fermy jej współwłaściciel. Obecnie w budynku mieszczą się 82 dojne krowy, z czego ponad 30 to jersey, 12 rasa hf, reszta to krzyżówki jerseya z rodzimą ukraińską czarno-białą. Praca hodowlana zmierza więc w kierunku krzyżowania wypierającego i zwiększenia w stadzie udziału sztuk rasy jersey. Krowy inseminowane są nasieniem (w tym seksowanym) buhajów rasy jersey. Przez okrągły rok zwierzęta przebywają w oborze. W skład dawki pokarmowej zwierząt wchodzi, m.in. sianokiszonka, kiszonka z kukurydzy, gotowa pasza treściwa (poekstrakcyjna śruta sojowa, śruta z kukurydzy i słonecznika) oraz mieszanka mineralno-witaminowa. Udziałowcy spółki nie mają sprzętu do sporządzania kiszonki z kukurydzy, wynajmują firmę usługową, która ma profesjonalne maszyny. Sami zbierają sianokiszonkę.
– Coraz ciężej o dzierżawę, bo rozpychają się oligarchowie. Przez miedzę graniczymy z użytkownikiem 65 tys. ha – mówi Igor Gliwko, jeden ze wspólników. Młodzi farmerzy za 1 ha dzierżawy płacą teraz równowartość 100 euro, wraz z podatkami. Nie do końca są pewni stabilizacji produkcji, bo umowy na dzierżawy zawarte mają jeszcze na 7–15 lat. A nuż po ich wygaśnięciu latyfundysta ich przebije, a stadu zabraknie paszy?
....................................................
W lipcu 2018 r. oddali do użytku uwięziówkę na 10 stanowisk. Utrzymują w niej 7 krów dojnych rasy ukraińskiej czarno-białej, a w innym budynku 7 sztuk młodzieży. – Mnóstwo ludzi wyjechało z naszej wioski za chlebem za granicę, głównie do Polski. Woleliśmy zostać gospodarzami u siebie, a nie robotnikami na obczyźnie – usprawiedliwia ich wybór Zoriana.
Tajemnica wysokiej opłacalności produkcji u Pelczarskich tkwi w bezpośredniej sprzedaży mleka, masła, śmietany i twarogów. Sprzyja temu stosunkowo niewielka odległość (20 km) od milionowego rynku zbytu we Lwowie. Ich ceny prezentujemy w ramce. Co prawda, w niedalekim Samborze funkcjonuje prywatna mleczarnia, ale drobnym dostawcom płaci ona zaledwie po 0,85 zł/l mleka, którego dziennie przerabia 70 tys. l. Podobnie jak w Polsce, ukraińskie mleczarnie bardziej premiują finansowo dużych producentów.
Ze względu na wysoką intratność produkcji mleka Pelczarscy od dwóch lat stale powiększają stado. Praktycznie nie mają żadnych ograniczeń paszowych, bo po sąsiedzku są całe połacie niezagospodarowanych łąk i pastwisk. Z drugiej jednak strony przy zintensyfikowaniu produkcji ze względu na brak czasu musieliby odejść od sprzedaży bezpośredniej i przejść z dostawami do mleczarni, bowiem dojazdy do Lwowa oddalonego od nich o ponad 20 km i sprzedaż bezpośrednia nabiału zajmują im coraz więcej czasu. Ostatecznie też nie wiadomo, jak długo na Ukrainie taka niczym nieskrępowana forma zbytu potrwa.
– Odbieramy co miesiąc próbki mleka do badań z ponad 200 gospodarstw z 14 obwodów (województw) Ukrainy. Utrzymują one od 10 do 3 tys. dojnych krów – deklaruje Pankiv. Spółdzielnia sporządza też rolnikom biznesplany dla banków, organizuje szkolenia, indywidualne konsultacje i ustala dawki żywieniowe.
A przypomnijmy, że na naszych dawnych Kresach w międzywojennym dwudziestoleciu to właśnie Ukraińcy byli najbardziej zorganizowani i mieli najlepiej rozwiniętą spółdzielczość, także mleczarską.
as
Zrzutka wspólników
Jesteśmy 60 km od Lwowa, w typowej ukraińskiej wiosce Lipniki koło Mościsk. Wokół zapuszczone, pokołchozowe budynki, głównie wielkie, murowane, ale rozpadające się już obory. Materialna pamiątka po kolektywnym rolnictwie dawnego Sojuza powoli obraca się wniwecz. Tylko nad jedną ktoś się ulitował i zapełnił mizernym dość stadem. To może być tylko dzierżawca, który nie zainwestuje w państwową jeszcze własność. Ona też niedługo runie, dzieląc smutny los swoich sąsiadek.r e k l a m a
Tłuszcz popłaca
W obsadzaniu obory na początku posiłkowali się też rodzimą rasą o kombinowanym mięsno-mlecznym typie użytkowości, wprowadzili też kilka typowo mlecznych hf-ów.– W naszym systemie skupu i utrzymania rasa jersey jest najbardziej uzasadniona ekonomicznie. Mleczarnie płacą za mleko w zależności od procentowej zawartości tłuszczu. Przykładowo zakłady, które odbierają je od nas innym dostawcom za surowiec o 3,2% tłuszczu płacą równowartość 1,63 zł/l. Mleko od krowy jersey ma go znacznie więcej, nawet 5–5,5%. My za litr mleka dostajemy średnio 2,15 zł – wykłada podstawy ekonomiczne mlecznej spółki jeden z jej wspólników Igor Gliwko. Surowiec odbierają dwie mniejsze prywatne mleczarnie i jeden lokalny serowar. – Mleko od rasy jersey jest doskonałym surowcem do produkcji serów, w tym dojrzewających, która u nas będzie się coraz bardziej rozkręcać – dodaje następną zaletę wyboru kierunku hodowlanego fermy jej współwłaściciel. Obecnie w budynku mieszczą się 82 dojne krowy, z czego ponad 30 to jersey, 12 rasa hf, reszta to krzyżówki jerseya z rodzimą ukraińską czarno-białą. Praca hodowlana zmierza więc w kierunku krzyżowania wypierającego i zwiększenia w stadzie udziału sztuk rasy jersey. Krowy inseminowane są nasieniem (w tym seksowanym) buhajów rasy jersey. Przez okrągły rok zwierzęta przebywają w oborze. W skład dawki pokarmowej zwierząt wchodzi, m.in. sianokiszonka, kiszonka z kukurydzy, gotowa pasza treściwa (poekstrakcyjna śruta sojowa, śruta z kukurydzy i słonecznika) oraz mieszanka mineralno-witaminowa. Udziałowcy spółki nie mają sprzętu do sporządzania kiszonki z kukurydzy, wynajmują firmę usługową, która ma profesjonalne maszyny. Sami zbierają sianokiszonkę.
Z dzierżawami ciasno
Nad zdrowiem krów czuwa lekarz weterynarii ze Lwowa, wynajęty przez niedawno powstałą spółdzielnię mleczarską. Krowy dożywają średnio 4.-5. laktacji. Menedżerem fermy jest Tadeusz Ryfiak, miejscowy Polak, zatrudniony na etacie. Na rękę dostaje równowartość 2,2 tys. zł. – Krowy to moja pasja, umiem się z nimi obchodzić. Wcześniej utrzymywałem 2 krowy u siebie, teraz pracuję tutaj – mówi Ryfiak. Bazę paszową fermy stanowi 60 ha międzysąsiedzkich dzierżaw. Mogą mieć w przyszłości problem z ziemią, bo pojawił się tu oligarcha ziemski.– Coraz ciężej o dzierżawę, bo rozpychają się oligarchowie. Przez miedzę graniczymy z użytkownikiem 65 tys. ha – mówi Igor Gliwko, jeden ze wspólników. Młodzi farmerzy za 1 ha dzierżawy płacą teraz równowartość 100 euro, wraz z podatkami. Nie do końca są pewni stabilizacji produkcji, bo umowy na dzierżawy zawarte mają jeszcze na 7–15 lat. A nuż po ich wygaśnięciu latyfundysta ich przebije, a stadu zabraknie paszy?
....................................................
Uwięziówka na ojcowiźnie
Zoriana i Roman Pelczerscy ze wsi Ubyjni niedaleko Kamienia Kobuskiego (również w obwodzie lwowskim) produkcję mleka rozwijają tradycyjnie. Ich rodziny jeszcze za Związku Radzieckiego utrzymywały przydomowo po 2–3 krowy. Młodzi zaczynali od własnych 10 ha, przekazanych ich rodzinom przez państwo za lata pracy w kołchozie, dobrali od sąsiadów 15 ha dzierżaw, 1 ha dzierżawy kosztuje ich równowartość 400 zł z podatkiem gruntowym.W lipcu 2018 r. oddali do użytku uwięziówkę na 10 stanowisk. Utrzymują w niej 7 krów dojnych rasy ukraińskiej czarno-białej, a w innym budynku 7 sztuk młodzieży. – Mnóstwo ludzi wyjechało z naszej wioski za chlebem za granicę, głównie do Polski. Woleliśmy zostać gospodarzami u siebie, a nie robotnikami na obczyźnie – usprawiedliwia ich wybór Zoriana.
W mlecznych powijakach
Gospodyni doi krowy przenośną dojarką bańkową zachodniej produkcji. Od wiosny do jesieni stado pasie się i nocuje na wiejskim, jeszcze do niedawna zaniedbanym pastwisku. Do obory sprowadzane jest tylko na dój. W sezonie pastwiskowym krowy podczas doju dodatkowo dostają jeszcze buraki pastewne, dynie i siano. Zimą żywione są dodatkowo wysłodkami z buraków, wywarem gorzelnianym, paszą treściwą własnej produkcji, sianem i słomą. Gospodarz nie ma jeszcze sprzętu do zbioru sianokiszonki. Odczuwalna jest bardzo wysoka sezonowość produkcji. W ciągu roku przeciętna krowa daje 5 tys. l mleka.Tajemnica wysokiej opłacalności produkcji u Pelczarskich tkwi w bezpośredniej sprzedaży mleka, masła, śmietany i twarogów. Sprzyja temu stosunkowo niewielka odległość (20 km) od milionowego rynku zbytu we Lwowie. Ich ceny prezentujemy w ramce. Co prawda, w niedalekim Samborze funkcjonuje prywatna mleczarnia, ale drobnym dostawcom płaci ona zaledwie po 0,85 zł/l mleka, którego dziennie przerabia 70 tys. l. Podobnie jak w Polsce, ukraińskie mleczarnie bardziej premiują finansowo dużych producentów.
Ze względu na wysoką intratność produkcji mleka Pelczarscy od dwóch lat stale powiększają stado. Praktycznie nie mają żadnych ograniczeń paszowych, bo po sąsiedzku są całe połacie niezagospodarowanych łąk i pastwisk. Z drugiej jednak strony przy zintensyfikowaniu produkcji ze względu na brak czasu musieliby odejść od sprzedaży bezpośredniej i przejść z dostawami do mleczarni, bowiem dojazdy do Lwowa oddalonego od nich o ponad 20 km i sprzedaż bezpośrednia nabiału zajmują im coraz więcej czasu. Ostatecznie też nie wiadomo, jak długo na Ukrainie taka niczym nieskrępowana forma zbytu potrwa.
Spółdzielcze inwestycje
Pelczerscy od niedawna są członkami spółdzielni „Kołos Agro”, która również zajmuje się mleczarstwem. Liczy ona dopiero zaledwie 23 członków, z czego 4 to producenci mleka. Pomocy finansowej udziela jej rząd Kanady, gdzie na 33 mln mieszkańców, 1,5 mln stanowi bardzo dobrze zorganizowana, stara emigracja z Ukrainy. „Kołos Agro” pomaga sprzedawać mleko, organizuje zakupy belowanej sianokiszonki, jej zootechnicy inseminują krowy. Buduje ona też we Lwowie mleczarnię o wydajności 25 tys. l dziennie – docelowo zamierza dojść do 50 tys. l. Koszty budowy szacowane są na 6 mln zł, z czego połowę stanowił będzie grant rządu Kanady, resztę sukcesywnie dołożą członkowie spółdzielni. W ramach tej współpracy w programie rozwoju mleczarstwa na Ukrainie we Lwowie spółdzielnia już zbudowała nowoczesne laboratorium badania mleka, którym kieruje Ivan Pankiv, będący jednocześnie prezesem prywatnego Związku Służb Doradczych Ukrainy (fundacja) – za Bugiem nie istnieje państwowe doradztwo rolnicze. Najnowocześniejsze urządzenia produkcji amerykańskiej kosztowały 300 tys. euro.– Odbieramy co miesiąc próbki mleka do badań z ponad 200 gospodarstw z 14 obwodów (województw) Ukrainy. Utrzymują one od 10 do 3 tys. dojnych krów – deklaruje Pankiv. Spółdzielnia sporządza też rolnikom biznesplany dla banków, organizuje szkolenia, indywidualne konsultacje i ustala dawki żywieniowe.
A przypomnijmy, że na naszych dawnych Kresach w międzywojennym dwudziestoleciu to właśnie Ukraińcy byli najbardziej zorganizowani i mieli najlepiej rozwiniętą spółdzielczość, także mleczarską.
Ceny nabiału we Lwowie Pomimo zapowiadanego od kilku lat ujęcia w urzędowe karby sprzedaży bezpośredniej nabiału, Ukraina toleruje tę formę zbytu, a jej mieszkańcy preferują naturalną żywność. Pelczarscy we Lwowie nie mają żadnych problemów ze zbytem ani większej konkurencji, nabiał dowożą pod bramy zakładów pracy. Pojedynczy klient kupuje zwykle 2–3 l mleka (ma swoją bańkę), 0,5 do 1 l śmietany (w słoiku), masło na wagę, gomółkę twarogu (1–1,5 kg). A oto ich cennik: 1 l mleka – 2,8 zł 1 l śmietany – 15 zł 1 kg twarogu – 9 zł 1 kg masła – 28 zł |
Na gruntach ornych Roman Pelczarski utrzymuje stado krów na wioskowych, niezagospodarowanych łąkach i podmokłych pastwiskach. Na 25 ha gruntów ornych uprawia pszenicę (10 ha), jęczmień (10 ha), kukurydzę na ziarno (2,5 ha), ziemniaki (1 ha), grykę (1 ha). Ma mocno przechodzony, jeszcze postradziecki ciągnik o mocy 50 KM, podstawowy sprzęt do uprawy, kilkudziesięcioletni kombajn zachodniej produkcji. O grunty orne w jego stronach jest już ciężko, bo wydzierżawione są o wiele większym potentatom. W produkcji mleka jest on tutaj wyjątkiem. |
as
Andrzej Sawa
Masz pytania?
Zadaj pytanie redakcjir e k l a m a
r e k l a m a
Najważniejsze tematy
r e k l a m a