ASF zostanie z nami na lata - czy taka przyszłość czeka rolników?
Jeśli afrykański pomór świń (ASF) rozleje się na dużym obszarze w populacji dzików – a tak już się stało – to się go nie pozbędziemy tak szybko. O ile kiedykolwiek – mówi w rozmowie z nami prof. Zygmunt Pejsak z UCMW UJ-UR w Krakowie.
Dlaczego nie radzimy sobie w walce z ASF?
prof. Zygmunt Pejsak: Pomór jest chorobą, która wystąpiła w tej części Europy po raz pierwszy w historii. Nikt nie wiedział, jak do tego tematu podejść, a doświadczenia Hiszpanii i Portugalii, które przez 30 lat walczyły z ASF nie pasowały do tego, co działo i nadal dzieje się w Polsce i w Europie.
A co powinniśmy byli zrobić inaczej?
prof. Zygmunt Pejsak: Kiedy choroba występowała w Rosji i na Białorusi, powinniśmy byli odstrzelić maksymalnie dużo dzików 30–50 km wzdłuż całej wschodniej granicy i utworzyć już wtedy tzw. strefę WAMTA. Oczyścić przedpole. Dziś robią to Niemcy i Francuzi. Gdybyśmy tak zrobili, to pierwszy dzik, który przyszedł do nas z Białorusi, miałby mniejsze szanse zakazić inne dziki, bo w tej strefie byłoby ich zdecydowanie mniej. Niemniej wydaje mi się, że tylko opóźnilibyśmy w czasie wystąpienie ASF w Polsce. Podobnie, mimo że jesteśmy 6 lat do przodu, Niemcy mają małe szanse, by skutecznie , długoterminowo obronić się przed ASF. Pamiętajmy, że na duże odległości wirus przenoszony jest przez ludzi.
O tym jak należy postępować dziś i czy jesteśmy w stanie obronić krajową produkcję świń przed ASF przeczytacie w obszernym wywiadzie z profesorem Pejsakiem w lutowym wydaniu dodatku specjalnego „top świnie” na str. 4.
Anna Kurek
<p>redaktor „top agrar Polska”, zootechnik, specjalistka w zakresie hodowli trzody chlewnej.</p>
Najważniejsze tematy