Z artykułu dowiesz się
- Czym wyróżnia się najnowsza kosiarka czołowa Krone EasyCut F 400 CV Fold
- Jakie nowe rozwiązania zastosował Pöttinger w swoich zgrabiarkach karuzelowych
- O ile wzrosła moc zgniotu w najnowszych prasach McHale
Z artykułu dowiesz się
Takiej kosiarki czołowej jeszcze nie było. Mimo że ma dokładnie 4,04 metra szerokości roboczej, to na czas transportu składa się do przepisowych 3 metrów. To pozwala zgodnie z przepisami przemieszczać się po drogach publicznych. Maszyna nazywa się EasyCut F 400 CV Fold. Jej producentem jest niemiecka firma Krone. Innowacyjnym rozwiązaniem jest w niej nietypowa belka tnąca, która nie stanowi jednego monolitu, tak jak w przypadku innych tego typu maszyn. Została zbudowana tak, że ma centralną część z pięcioma dyskami. I ta część jest na stałe przytwierdzona do ramy maszyny. Dodatkowo po obu stronach belki znajdują się dwie ruchome sekcje, gdzie na każdej umieszczone są po dwa bębny z nożami. Na czas transportu te sekcje hydraulicznie ustawiane są w tylnej części maszyny, a na czas pracy przekręcają się tak, że przylegają do centralnej belki tworząc jedną całość. Zarówno dyski, jak i bębny są napędzane mechanicznie od wałka WOM. W pierwszej kolejności napęd z ciągnika przechodzi wałkami na lewą stronę maszyny i napędza dwa bębny. Dalej już kołami zębatymi zasilana jest centralna belka i dopiero od niej napęd przekazywany jest na dwa bębny zamocowane po drugiej stronie kosiarki. Krone podaje, że rozkładanie i składanie maszyny wraz z hydraulicznym blokowaniem skrajnych sekcji w pozycji roboczej, odbywa się automatycznie. Bez ingerencji operatora składane i rozkładane są także fartuchy boczne. Maszynę można konfigurować z zawieszaną lub przyczepianą tylną kosiarką, ewentualnie z zestawem dwóch tylnych kosiarek. Maszyna waży 1750 kg i wymaga ciągnika o mocy co najmniej 100 KM. Wedle danych producenta, w godzinę można nią skosić 4–5 hektarów.
Producenci stosują w zgrabiarkach karuzelowych dodatkowe rozwiązania (przednie koło kopiujące, więcej kół pod karuzelami czy różne ich rozmieszczenie), aby poprawić kopiowanie terenu i zwiększyć stabilność jazdy tłumiąc kołysanie. Ramiona nie zagarniają wtedy tak dużych ilości zanieczyszczeń z łąki. Pöttinger zastosował inne, ale jakże innowacyjne rozwiązanie, zastępując koła jezdne w zgrabiarce Top 842 C płozami ślizgowymi. Twierdzi, że dzięki nim palce zgrabiarki zawsze utrzymują idealną odległość od darni, co ogranicza zanieczyszczenie paszy. Płozy są wykonane z odpornego na zużycie sztucznego materiału, który nie stawia dużego oporu podczas jazdy. A duży ich kształt ogranicza ściąganie zgrabiarki na bok. Płozy nie wpadają też w wibracje, co z kolei – wedle zapewniania austriackiego producenta – pozwala zgrabiarką poruszać się nawet o 10 procent szybciej, w porównaniu do takiej samej maszyny, ale poruszającej się na kołach. Pöttinger twierdzi, że nowa płoza pokazuje pełnię swoich możliwości szczególnie na mokrych, bagiennych łąkach, na których po kołach pozostają koleiny. Zdaje też egzamin na użytkach zielonych z poszarpaną darnią, z głębokimi koleinami lub szkodami spowodowanymi przez dziki.
Płoza ślizgowa zamiast kół kopiujących w zgrabiarce? To nowy pomysł Pöttingera, który twierdzi, że takie rozwiązanie zdaje egzamin na mokrych, bagnistych łąkach oraz na takich, gdzie są koleiny lub wystąpiły szkody spowodowane przez dzik.
Stopień zgniotu to jeden z najważniejszych parametrów pras zwijających, wszak im mocniej sprasowane bele, tym większa pewność co do jakości uzyskiwanej paszy. Ponadto im więcej „upakujemy” zielonki do balotu, tym mniej bel musimy zebrać z pola, a to pozwala ograniczyć zużycie siatki i folii do owijania, a przede wszystkim paliwa. Nie bez znaczenia jest również fakt skrócenia czasu pracy. Firma McHale twierdzi, że prasy zmiennokomorowe V6 najnowszej generacji, w porównaniu do starszych modeli, uzyskują o 15 procent mocniejszy zgniot. To efekt m.in. zmian w układzie hydraulicznym. W tych maszynach zmienił się też system nakładania siatki, który posiada teraz hydrauliczny hamulec regulowany z kabiny. Korzyścią z wprowadzenia nowego systemu jest też możliwość stosowania rolki siatki o szerokości 1,3 m. Przeprojektowany został też podest dostępu do systemu wiązania, który jest bardziej przestronny i mieści dwie dodatkowe rolki. Zmieniły się osłony boczne, które nadały nowy wygląd maszynom. Nowe prasy V6 dostępne są w trzech wersjach: V6 740 z rotorem, bez noży (zastępuje model V640), V6 750 z rotorem i 15 nożami (następca V660) oraz zautomatyzowana V6 760 z rotorem i 25 nożami (nowy model). Maszyny posiadają podbieracz o szerokości 2,1 m, opuszczaną hydraulicznie podłogę pod rotorem oraz są w stanie formować bele o średnicy od 0,6 do 1,68 m.
Zastosowanie dwóch podajników folii w owijarce stacjonarnej Unia Fala E pozwoliło skrócić czas owijania bel o połowę
Nawet mała stacjonarna owijarka może pracować dwa razy szybciej. Wystarczy, że na belę na raz nakładana jest nie jedna, ale dwie warstwy folii. Takie możliwości ma Unia Fala E, która za dopłatą może być wyposażona w dwa umieszczone obok siebie podajniki na folię 750 mm. Dzięki temu czas owijania skraca się o połowę – z 80 sekund (w przypadku wersji z jednym podajnikiem) do 40 sekund (z dwoma podajnikami). Podajniki nie znajdują się po przeciwległych stronach stołu, ale są zintegrowane i umieszczone obok siebie. To pozwala na to, że przed nałożeniem na belę dwóch warstw folii są ze sobą sklejane na 2/3 szerokości, a to zapewnia im maksymalną wytrzymałość i odporność na zerwanie w warunkach wysokiej temperatury, bowiem tworzona jest jedna grubsza warstwa. Owijarka może być napędzana od ciągnika lub z dodatkowego agregatu hydraulicznego wyposażonego w silnik benzynowy o mocy 8,5 kW. Na razie taki agregat jest ustawiany obok owijarki, ale Unia zapowiada, że w planach jest połączenie go „na stałe” z maszyną. To ułatwi przestawianie owijarki z miejsca na miejsce. Sama owijarka waży 800 kg, natomiast masa własna agregatu hydraulicznego wynosi 100 kg. Unia Fala E radzi sobie z belami o masie do 1200 kg, które mają 1,2 lub 1,5 m średnicy. Kosztuje ok. 25 tys. zł. Natomiast doposażenie jej w podwójny podajnik na folię wiąże się z dopłatą 2900 zł. Standardowe wyposażenie stanowi siłownik stołu pozwalający na wyładunek balota oraz sterownik do zdalnej obsługi maszyny, który pozwala m.in. załączyć automatyczny lub manualny tryb pracy i zaprogramować liczbę owinięć.
Przemysław Staniszewski
Zdjęcia: Przemysław Staniszewski
Najważniejsze tematy