Z artykułu dowiesz się
- Wsparcie rodziny w pracy
- Ogromna konkurencja w regionie
- Magazyny zbożowe też potrzebne
- Trudny sezon 2022/2023
- Firma Alton Sp.k. ceny skupu
- Strategia sprzedaży ziarna
Z artykułu dowiesz się
Dwaj bracia – Marcin Kula – prowadzący ponad 200-hektarowe gospodarstwo rolne i Mateusz – będący właścicielem Firmy Alton Mateusz Kula sp.k. pracują zgodnie, rozwijając rodzinny biznes. Obu panów wiekiem dzieli zaledwie rok i może właśnie dlatego tak dobrze się rozumieją. Rodzice braci, choć zawsze pracowali na roli, własnym gospodarstwem zaczęli zajmować się na początku lat 80.
Marcin gospodarzyć zaczął w 2012 r., przejmując od nich grunty, gdy mógł otrzymać finansowe wsparcie jako młody rolnik. Od tego czasu wciąż szuka możliwości dokupienia ziemi, ale w regionie, w którym żyją, większość gruntów jest już rozdysponowana, więc ewentualnie może liczyć tylko na dzierżawy. Obecnie gospodaruje na własnych 200 ha, ale okresowo uprawia do 260 ha pól.
W uprawach przeważa pszenica, jedną trzecią stanowi zwykle rzepak, ale spora część to jęczmień ozimy. Przed sierpniowym długim weekendem, gdy w wielu regionach kraju deszcz uniemożliwiał koszenie, w gospodarstwie w Skoroszowie żniwa były na ukończeniu.
– Sekret szybko skończonych żniw jest taki, że u nas uprawia się sporo jęczmienia ozimego i wczesnej pszenicy, a te szybciej schodziły z pola – ujawnia receptę na tegoroczny sukces brat prowadzący gospodarstwo. Gospodarstwo rolne dysponuje płaskim magazynem i silosami, w których można pomieścić ok. 8 tys. ton, ale presja czasu spowodowała, że część zboża, które się nie zmieściło do silosów w momencie naszej wizyty, leżała przykryta folią nawet na koszu przyjęciowym.
To, że rolnik z rodziną mieszka w tym rejonie od dawna, powoduje, że nie tylko sami bracia mogą na siebie liczyć.
– Z okresu nauki w technikum, w Zespole Szkół Rolniczych w Namysłowie mam wielu kolegów, z którymi przy różnych pracach polowych wzajemnie się wspieramy. Oni też, jak chcą coś ze swoich pól sprzedać, kierują się do naszej firmy, bo mają do nas zaufanie – mówi Marcin Kula.
Zarówno gospodarstwo, jak i firma zlokalizowane są niemal na styku trzech województw: dolnośląskiego, opolskiego i wielkopolskiego, a niedaleko od łódzkiego. W regionie działa dużo firm handlowych.
– Konkurencja wokół jest spora, naliczyć możemy 12 firm skupowych, a przecież mamy też przetwórców, np. specjalizująca się w produkcji bioetanolu z kukurydzy Grupa AWW, Polskie Młyny, Tasomix, Cargill, czy Cedrob, którzy są zarówno klientami dla gospodarstwa, jak i konkurencją dla skupu. W regionie Namysłowa jest też sporo dużych i coraz silniej rozwijających się gospodarstw, które skupują rzepak i zboża – rolnik nakreśla warunki lokalnego rynku.
Firmę skupową Alton prowadzi Mateusz Kula, na którego zrejestrowana jest cała działalność handlowa.
– W zasadzie idea skupu zbóż urodziła się wtedy, gdy brat sporo towaru sprzedawał i żeby więcej zarobić, trzeba go było daleko wozić. Pracowałem wtedy jako kierowca, zamiast pracować u kogoś – wolałem własną firmę. Tak zrodził się pomysł, żeby kupować od rolników – włącza się do rozmowy Mateusz, wspominając narodziny skupu.
Podkreśla, że bardzo ważnym aspektem działalności skupowej jest posiadanie własnego transportu i możliwość szybkiego reagowania na sytuację rynkową i pogodową.
– Obecnie mamy 6 MAN-ów i czekamy na kolejny. Taki park pojazdów pozwala nam na szybki wywóz zboża, choć często i tak musimy korzystać z wynajmu. Nasz transport jest szczególnie istotny na krótkich odcinkach i kiedy jest konieczność szybkiego reagowania na sytuację pogodową. Mając własne auta, nikogo nie musimy prosić – mówi Mateusz Kula.
Samochody jednak to nie wszystko, firma handlowa potrzebuje także magazynów, które ułatwią dobre posortowanie i przechowanie zboża.
– Pamiętam, jak jeden z pierwszych dostawców, od którego mieliśmy odebrać zboże, miał problem z załadowaniem auta i zadeklarował, że sam swój towar przywiezie. Tak zrodziła się idea magazynu – opowiada brat prowadzący skup.
Firma skupowa w magazynach płaskich może zmieścić 12 tys. ton. Magazyny te, szczególnie w trakcie napiętego sezonu, są niewystarczające i firma posiłkuje się zgromadzeniem zbóż w rękawach, a na krótko, tak jak w tym sezonie, gdy trzeba było naprawdę bardzo szybko reagować na pogodę, zboża sypie się nawet na równo wybetonowany teren w okolicy magazynu, przykrywając je starannie grubą folią.
– Żyto poleży tu krótko, bo za chwilę wywozimy je do odbiorcy. Jest dobrze przykryte i nic złego się z nim nie dzieje – pokazuje starannie zabezpieczoną pryzmę właściciel skupu. Po lekkim uchyleniu folii ukazuje się suche ziarno.
Ten sezon jest wyjątkowo trudny. Jeszcze wiosną wszystko wyglądało na polach dobrze, ale upały spowodowały suszę. Potem nastąpiły prawie dwa tygodnie opadów, przed którymi nie wszyscy zdążyli zboża skosić.
– W naszym regionie w zasadzie większość rolników zboża pokosiło, ale jak pojedziemy ok. 15–20 km na południe, to sporo zbóż jeszcze na polach stoi i moknie. Obawiam się o parametry tego ziarna – mówi Mateusz Kula.
O plonach i parametrach mówi także brat prowadzący gospodarstwo.
Te informacje potwierdzają się już dosłownie za parę dni, w czasie długiego sierpniowego weekendu, kiedy na Polską pojawiło się wreszcie słońce i można było kosić pozostałe zboża. Wraz z mocnym uderzeniem żniwnym do punktu skupu w Skoroszowie zaczęły zjeżdżać spore masy towaru. Już nie tylko magazyny i brzegi placów zaczęło zajmować ziarno, trzeba było zasypać nawet środek placu manewrowego zaraz za wagą.
Niestety, jakość zwożonego do skupów ziarna nadal pozostawia wiele do życzenia. Już wcześniej pojawiały się obawy o białko, bo rolnicy ze względu na wysokie koszty próbowali oszczędzać na nawożeniu, a całkiem niezłe plony i wystarczające wiosenne opady spowodowały jeszcze rozcieńczenie zastosowanych dawek.
Po późniejszych upałach i następującym po nich długim okresie opadów jest jeszcze gorzej.
– Teraz koszone po deszczach zboże dodatkowo słabiej sypie. Pszenżyto jest często porośnięte, a pszenicy brakuje białka i gęstości. Najlepsze parametry to 75 kg/hl i białko 13%, ale takie miało tylko 30 t na 700 t przyjętej dziś pszenicy – w pracujące święto przekazuje na bieżąco informacje firma Alton.
– Reszta to białko ok. 11%, z gęstością 72–74 kg/hl – dodaje brat właściciela.
– Przyglądając się parametrom, pszenicę ze swojego gospodarstwa zatrzymałem do późniejszej sprzedaży. Lepsza pszenica jest poszukiwana i może być w cenie – mówi Marcin Kula.
Firmy skupowej ze względu na ograniczone zasoby i bezpieczeństwo jednak nie stać na takie ryzyko i handel odbywa się tam w ruchu ciągłym.
– My zawsze rzepak i zboża kupujemy i zaraz sprzedajemy. Taka strategia uchroniła nas przed problemami jesienią ubiegłego roku, gdy kukurydzę na mokro kupowaliśmy po 930 zł/t. Gdybyśmy jej wówczas zaraz nie sprzedawali, to sporo byśmy stracili – mówi szefujący firmie skupowej Mateusz.
Konkurencja jednak wywiera presję i żeby firma zarabiała, nie wystarczy wystawić cen i uruchomić skupu.
– Nasza strategia sprzedaży skierowana jest głównie na klientów z Europy Zachodniej. Choć sporo towaru sprzedajemy do portów, to bardzo dużo wozimy do Holandii i Niemiec – ujawnia Mateusz Kula.
Ten sezon dla obu braci jawi się wciąż jak otwarta karta, ale obydwaj są zgodni, że pomimo różnych doświadczeń, płynących zarówno z prowadzenia gospodarstwa rolnego, jak i firmy skupowej, strategia handlowa nie może opierać się na dużym ryzyku, bo przy aktualnej zmienności rynku stracić jest niezmiernie łatwo.
ju
fot. Urban
dr Juliusz Urban
ekspert ds. rynku zbóż top agrar Polska, doktor agronomii UP i absolwent MBA UE we Wrocławiu, wiele lat zarządzał skupem u dużego dystrybutora, był prezesem firmy przetwórstwa rzepaku, miał także własną firmę brokerską.
Najważniejsze tematy