Wzrosło zainteresowanie wnioskami na Dobrostan zwierząt!
Liczba złożonych wniosków na dopłaty bezpośrednie jest podobna do ubiegłego roku, ale znacząco zwiększyła się liczba złożonych wniosków w ramach działania Dobrostan zwierząt! Ile wniosków złożyli rolnicy?
W tym roku rolnicy złożyli 1 278 773 wniosków o dopłaty bezpośrednie. W latach 2019 i 2020 było to około 1,3 mln wniosków. W tym roku pierwszy raz rolnicy musieli poradzić sobie z internetową wersją wniosków o dopłaty bezpośrednie w aplikacji eWniosekPlus. Mogli w tym zakresie liczyć na pomoc pracowników oddziałów terenowych ARiMR, ale wielu z nich składała wnioski samodzielnie, bo nabyli już wprawy przez ostatnie lata. W ubiegłym roku wypłaty rozpoczęły się w październiku, zostały przerwane w listopadzie i ponownie uruchomione pod koniec grudnia. ARiMR ma czas na wypłaty od 1 grudnia 2021 do czerwca 2022 r. Minister rolnictwa zwykle decydował o uruchomieniu zaliczek na poczet dopłat nieco wcześniej (np. w październiku). Na taką decyzję musimy jeszcze poczekać.
Drugi rok Dobrostanu zwierząt w ramach dopłat bezpośrednich
W ramach wniosku o dopłaty bezpośrednie rolnicy posiadający zwierzęta gospodarskie mogli składać dokumenty także na działanie Dobrostan zwierząt. Na pierwszy rzut oka po analizie danych można zauważyć znaczący wzrost zainteresowania dopłatą. Wygodna forma automatycznego pobierania danych z IRZ Plus pozwala na szybkie dołączenie zwierząt i ewentualnych załączników oraz oświadczeń.
Okazuje się, że hodowcy niekoniecznie musieli adaptować pomieszczenia, pastwiska czy wybiegi dla zwierząt, ponieważ w wielu przypadkach te warunki są już dawno spełnione. Ci, którym zależało na otrzymaniu dodatkowych środków powiększali pastwiska i zmniejszali obsadę w budynkach, aby spełnić wyższe wymagania niż te standardowe, które obowiązują w UE. Rolnicy również stopniowo rezygnują z chowu bydła na uwięzi, na korzyść modernizacji budynków i chowu wolnostanowiskowego.
Dobrostan zwierząt rośnie!
W ramach programu Dobrostan zwierząt w ubiegłym roku złożono 47 813 wniosków, w 2021 r. hodowcy złożyli 52 896 wniosków (5083 wniosków więcej). Grono hodowców powiększyło się w tym roku o rolników utrzymujących owce w polepszonym standardzie pomieszczeń. Cieszy fakt, że rośnie zainteresowanie tym działaniem. W ubiegłym roku był to program pilotażowy i rolnicy obawiali się składania dodatkowej dokumentacji i wysokich wymagań. Okazuje się, że jest to możliwe do realizacji.
W ramach Dobrostanu zwierząt złożono:
- 2 509 wniosków na Dobrostan loch (2 454 w 2020 r.)
- 2 156 wniosków na Dobrostan tuczników (2 104 w 2020 r.)
- 37 535 wniosków na Dobrostan krów mlecznych (34 890 w 2020 r.)
- 4 126 wniosków na Dobrostan krów mlecznych utrzymywanych grupowo przy zwiększonej powierzchni na szt. w budynku (3 663 w 2020 r.)
- 5 301 wniosków na Dobrostan krów mamek (4 702 w 2020 r.)
- 1 249 wniosków na Dobrostan owiec (zwiększona powierzchnia w budynku) w 2021 r. (nie realizowano tego działania w 2020 r.).
Wyższy dobrostan wykorzystaj w marketingu
Następne lata mogą przynieść kolejne sukcesy w tym zakresie, bowiem niektóre wymagania narzucone przez Europejski Zielony Ład i gonitwę rynkową za byciem konkurencyjnym w zakresie zrównoważonej produkcji roślinnej i zwierzęcej, można dobrze wykorzystać w działaniach promocyjnych. Jak widać najlepiej na rolników działają zachęty finansowe – im więcej, tym lepiej. Wyższy poziom dobrostanu zwierząt, czy produkcję ekologiczną, do których zachęca UE, ale coraz częściej również nasz rząd, będzie można z powodzeniem wykorzystać w marketingu własnego Rolniczego Handlu Detalicznego – wtedy marża, którą zarabiają inne elementy łańcucha dostaw, zostanie w kieszeni.
Dopłaty super, ale ceny w skupie też powinny wzrosnąć
Warto też zaznaczyć, że dość często spotykamy się z komentarzem rolników, że dopłaty dobrostanowe są dobre, rekompensują mniejszą obsadę i obniżony dochód przez np. mniejszą liczbę zwierząt w budynku, ale sama produkcja też powinna przynosić godziwy dochód. Zarówno w produkcji trzody, bydła mięsnego i drobiu sytuacja od kilku lat nie jest korzystna, a rolnikom niekiedy z chowu nic nie zostaje. Brak stabilności finansowej oraz rosnące koszty produkcji zabijają wiele rodzinnych gospodarstw. Młodzi widząc wysiłek rodziców wolą iść na etat do miasta niż czasami, co wynika z kiepskiej sytuacji rynkowej – za darmo urobić się po pas.
Pytają retorycznie – my hodowcy mamy żyć z produkcji zwierzęcej czy z dopłat?
Wynika to z tego, że ceny polskiej żywności za granicą są bardzo niskie, owszem konkurencyjne, produkujemy dużo, często jesteśmy liderem na rynku europejskim, ale co z tego, kiedy na ilości (a jakość też mamy dobrą i to powinien być argument!) zarabia handel i dystrybucja, a nie rolnik, który dba o ten dobrostan i dobrej jakości surowiec.
dkol
Fot. Kolasińska
Dorota Kolasińska
<p>redaktor portalu topagrar.pl i działu top bydło, zootechnik, specjalista w zakresie hodowli bydła mięsnego i mlecznego</p>
Najważniejsze tematy