- jakie są notowania rzepaku na Matifie?
- jak wyglądają ostanie ruchy cen rzepaku na giełdach?
- jakie są na notowania pszenicy na Matifie?
- ile pszenicy Polska może wyeksportować ?
- jakie są relacje cen krajowych do Matifu?
- jakie będą zapasy pszenicy w tym i na koniec przyszłego sezonu?
- co to może spowodować na rynku?
- w jaki sposób inflacja wpłynęła na kurs złotego?
Rzepak tańczy wkoło 400 €
Szkiełko i oko – komentarz naszego eksperta:Notowania rzepaku na Matifie zachowują się tak, że kojarzą się z taką plastikową zabawką z czasów PRL, sprzedawaną w nadmorskich kurortach. Marynarzyk, który tańcząc na cienkiej nitce za pociągnięciem sznureczka wdrapywał się po linie do góry, po czym spadał, by zabawę można było kontynuować. Tak samo jest z notowaniami rzepaku, trochę windują się powyżej 400 €/t i znów spadają poniżej tej granicy, by wreszcie pod koniec tygodnia lądować niemal w wyznaczonym punkcie.
|
Jak rzeczywiście cienka jest jednak ta nitka, łącząca sierpniowy rzepak z wyznaczonym przez rynek wspomnianym wyżej poziomem, mogliśmy się przekonać w tym tygodniu, gdy kursy spadły nawet do 385 €/t. Tak poważne testowanie zdecydowanie niższych pułapów sygnalizować może, że za chwilę będziemy mogli o 400 €/t już zapomnieć.
Tak jak pisałem przed tygodniem, wyraźnie trzeba wykorzystywać szansę przynoszoną przez los powodujący jednodniowe wzrosty kursów. Jednak wszystko wskazuje na to, że wielu do myśli o przetrzymaniu ubiegłorocznego rzepaku do nowych zbiorów się już przyzwyczaiło. Co więcej, oczekiwanie jeszcze niższych cen w same żniwa decyduje o poszukiwaniu rozwiązania w dostawach do przetwórców w systemie ze składowaniem i opóźnioną sprzedażą, o którą się już dziś rolnicy zaczynają dopytywać. No tak, ceny niskie, ale czy poprzedni sezon naprawdę tak niewiele nas nauczył? Przecież jeszcze parę lat przed wojną 1700 zł/t rzepaku, to była niezła cena. Czy naprawdę nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić niższej?
Pszenica dynamicznie wyjeżdża, ale wciąż mamy nadmiar
Szkiełko i oko – komentarz naszego eksperta:
Pomimo, że w skupach ruch nieco ustał, to prawdziwie istotne wolumeny są sprzedawane na eksport. Kwietniowy ruch w portach zamknął się ok. 700 tys. t, a na podsumowanie majowego jeszcze chwilę czekamy, ale już dziś eksperci uważają, że eksport pszenicy, dochodząc do 4,5–4,6 mln t, może być rekordowy. Byłby naprawdę rekordowym, gdyby od początku sezonu była równomierna podaż pszenicy z naszego rynku. A tak dopiero mocniej się ruszyło w drugiej połowie sezonu. Polska pszenica jest na tyle tania, że wypływa nawet do USA, gdzie kalkuluje się ją kupić przetwórcom mającym zakłady zlokalizowane na wschodnim wybrzeżu.
Funkcjonujący w Polsce przetwórcy też widzą anomalia cenowe tego sezonu, bo średnia krajowa cena pszenicy konsumpcyjnej wynosząca 790 zł/t jest przecież ponad 40 €/t niższa od Matifu. Te ceny szokują wszystkich na równi i już teraz skupujący, wciąż realnie oceniając kolejne spadki cen w żniwa, patrzą na zakup towaru jak na dobrą inwestycję. Wylewają betonowe place pod magazyny tymczasowe, kupują hale namiotowe. Z kolei rolnicy, budując silosy też idą mocno z inwestycjami w magazyny. Firmy je sprzedające informują, że nigdy nie było aż takiego ruchu w zakupie silosów.
I dobrze, bo eksperci uważają, że nawet w bardzo optymistycznych szacunkach wejdziemy w nowy sezon z zapasami rzędu 1,3–1,5 mln t pszenicy, a stosunkowo dobre zbiory, nawet przy dynamicznym eksporcie w nadchodzącym sezonie mogą spowodować, że na koniec 2023/24 będziemy mieć zapasy dochodzące do 2,5 mln t. Wszystko to przy zapasach z wieloletnich średnich na poziomie 600–700 tys. ton. To musi wpływać na rynek i zbuforowanie okresów najniższych cen może być koniecznością.
Ostatnie zdarzenia jednak pokazują, że nie wszystkie koty są czarne i być może będziemy mieli jednak do czynienia z wyhamowaniem spadków i z taką nadzieją może warto choć przez chwilkę żyć.
Złotego umocniła inflacja
Szkiełko i oko – komentarz naszego eksperta:
Tytułowe zdanie może brzmieć nieco przewrotnie, ale spadająca inflacja rzeczywiście obróciła się na korzyść wzrostu wartości polskiej waluty. Najnowsze dane potwierdzają, że inflacja w Polsce spada. GUS poinformował, że wskaźnik wzrostu cen konsumenckich w maju 2023 r. obniżył się do 13 proc. w stosunku rocznym, w porównaniu z 14,7 proc. inflacją w kwietniu.
Te dane wykroczyły ponad wcześniejsze nawet najbardziej optymistyczne szacunki ekspertów, w efekcie czego dziś od rana złotówka nawet zaczyna dochodzić do 4,51 zł/euro. Wraca też 4,19 zł w stosunku do dolara amerykańskiego.
Juliusz Urban
Komentarz z poprzedniego tygodnia przeczytasz tutaj!