Wysypy w paszowozie ułożone po przekątnej - jak takie rozwiązanie wpływa na zadawanie paszy?
Praca przy bydle mlecznym nie tylko jest czasochłonna, ale też wymagająca bardzo szerokiej wiedzy, dokładności i punktualności. Dlatego też nawet w niektórych dobrych gospodarstwach mlecznych nie ma następców. Z tych powodów również Huber Pakuła początkowo pracował jako kierowca na punkcie skupu owoców. Jednak z czasem postanowił przejąć hodowlę od rodziców i już po dwóch latach widać efekt jego zaangażowania, jakim jest osiągnięcie średniej wydajności laktacyjnej na poziomie 10 700 kg mleka.
Zmiana systemu żywienia podniosła mleczną wydajność
– Przez kilka ostatnich lat zbliżałem się do granicy 10 tys. kg mleka od przeciętnej krowy, ale nie mogłem jej przekroczyć, a synowi się to udało. Myślę, że jest to w pewnym sensie zasługa zmiany systemu żywienia – oznajmił Sławomir Pakuła.
Mniej niedojadów
Nie tylko dobre wymieszanie i odpowiednia struktura, ale też równomierne rozdanie dawki TMR na stole paszowym, a właściwie w tym przypadku PMR, bo miks zawiera tylko pasze objętościowe było priorytetem dla Huberta i Sławomira Pakułów, gdy byli na etapie projektowania i zamawiania wozu paszowego pod swoją oborę. Oczywiście zanim zdecydowali się na konkretne rozwiązania przetestowali jeden z paszowozów chcąc się przekonać czy w ogóle jest to gra warta świeczki.
– Mieliśmy wóz paszowy na testach i gdy operator tej maszyny czyli syn wyjechał na kilka dni, a my powróciliśmy do tradycyjnego żywienia to okazało się, że krowy nie chcą jeść każdej paszy oddzielnie. My też nie chcieliśmy już rezygnować z paszowozu, który znacznie ułatwił nam pracę ograniczając wysiłek fizyczny – przyznał Sławomir Pakuła, dodając, że to właśnie dawka zadawana z paszowozu pozwoliła przekroczyć granicę 10 tys. kg mleka średniej wydajności laktacyjnej, głownie za sprawą większego pobrania suchej masy, zmniejszenia ilości niedojadów i lepszego wykorzystania paszy, a więc jej strawienia.
- Na testach mieliśmy podobną maszynę do tej co zakupiliśmy. Także miała obustronny wysyp, ale oba wysypy i prawy i lewy były zlokalizowane z tyłu kosza. Zauważyliśmy, że takie rozwiązanie nie pozwala na równomierne wysypywanie paszy z obu stron za jednym przejazdem. Razem z doradcami z A-Limy-Bis doszliśmy do wniosku, że problem zniknie przy dwóch wysypach ale ułożonych po przekątnej, zatem jeden boczny wysyp zlokalizowany jest z przodu maszyny, a drugi z tyłu. Z czystym sumieniem mogę polecić to techniczne rozwiązanie każdemu z hodowców - powiedział Hubert Pakuła, dodając że wóz paszowy w całości został zaprojektowany pod ich potrzeby z uwzględnieniem możliwości przejazdowych posiadanej obory, co miało wpływ na jego wymiary. - Szerokość wozu paszowego jest idealnie dopasowana do szerokości naszego stołu paszowego, dlatego PMR wprost z paszowozu trafia idealnie pod pyski krów - dodał młody rolnik.
- Obora z roku 2007 posiada stół paszowy o szerokości 4 m i 30 legowisk uwięziowych, jej wymiary to 26 x 13 m
- Silos zbożowy BIN o ładowności 60 ton w przeciwieństwie do maszyn został zakupiony bez wsparcia unijnego za własne środki
23 zł na dzień
Paszowóz pracuje tu od roku, jest to maszyna Alimamix Evolution o pojemności 10 m3. Posiada dwustopniową przekładnię planetarną, dzięki czemu nie wymaga ciągnika o dużej mocy. Pakułowie do napędzania paszowozu wykorzystali 30-letniego Zetora 5211 z trzycylindrowym silnikiem o mocy 50 KM. Pionowy ślimak odpowiadający za cięcie i mieszanie posiada 8 noży głównych plus 7 noży dodatkowych, wspomagają go 2 kontra noże. W precyzyjnym dodawaniu składników do PMR-u pomaga waga elektroniczna.
– W Zetorze nawet takim starszym fajne jest to, że przy zmianie biegów nie wyłącza się wałek WOM, co w sposób płynny pozwala rozdać paszę. Natomiast w Ursusie C-360 przy każdorazowym wciśnięciu sprzęgła automatycznie zatrzymuje się WOM – podkreślił Hubert Pakuła.
Wymieszanie dziennej dawki PMR wraz z rozdaniem trwa 40 minut, na skrócenie tej czynności wpłynęło zastosowanie do zbioru sianokiszonki prasy z rotorem. Jak wyliczył Hubert Pakuła dzienne zużycie paliwa na obsługę paszowozu oraz jego załadunek wynosi 5 l co daje mniej więcej koszt 23 zł, zatem miesięcznie jest to niecałe 700 zł, a rocznie nieco ponad 8 tys. zł. Jego zdaniem to koszt, który w zupełności rekompensują zalety wynikające z zastosowania jednolicie wymieszanej dawki, przekładającej się na lepszą mleczność stada jak i ograniczenie pracy fizycznej.
- Przedni oraz tylny wysyp położone są względem siebie po przekątnej, każdy z nich wyposażono w zasuwę podnoszona i opuszczaną za pomocą hydraulicznych siłowników
Zdaniem Huberta Pakuły zastosowanie dawki PMR przełożyło się na mniejsze straty paszy, głównie ze względu na to, że przy żywieniu tradycyjnym pozostawała znacznie większa ilość niedojadów zwłaszcza w przypadku sianokiszonki. Obecnie rolnik miesza 1500 kg PMR-u dziennie. Zimą przygotowywał jednorazowo dawkę na półtora dnia, co zdawało egzamin gdyż przy niższych temperaturach pasza utrzymywała świeżość przez dłuższy czas.
Więcej powtórek
PMR składa się tylko z dwóch podstawowych paszy a wiec kiszonki z kukurydzy oraz sianokiszonki. Mieszanka treściwa w całości zadawana jest z ręki, każdej krowie pod pysk wedle jej wydajności. W skład mieszanki treściwej wchodzą: śruta zbożowa, poekstrakcyjna śruta rzepakowa i sojowa bez GMO oraz dodatki żywieniowe.
– Nie dodajemy do TMR-u słomy, gdyż jest w nim dość durzy udział sianokiszonki i to już samo w sobie gwarantuje odpowiednią strukturę dawki – wyjaśnił Hubert Pakuła.
- Szerokość jak i wysokość paszowozu zostały dopasowane do posiadanej obory
Za dój odpowiada dojarka przewodowa z 4 aparatami udojowymi. Obornik usuwany jest przy pomocy zgarniacza hydraulicznego Rolstal. W kryciu dominują buhaje rasy hf, głównie z takich firm jak MCHiRZ Łowicz i Konrad. Rolnicy nie ukrywają, że spadająca skuteczność zacieleń to główny problem krów wysokowydajnych. Trzeba wykonywać powtórki krycia, a to generuje koszty nie tylko bezpośrednie związane z samym kosztem nasienia i usługi ale też każdy dzień więcej w którym krowa nie jest cielna to też strata.
– Sięgamy po nasienie buhajów z wyższej półki. Na jałówki stosujemy nasienie seksowane. W przeszłości kupowaliśmy jałowice hodowlane z uznanych polskich hodowli, a także z zagranicy, ale już od kilku lat posiłkujemy się tylko materiałem hodowlanym własnego chowu – powiedział Sławomir Pakuła.
Mleko to samo zdrowie
Wzrost wydajności przełożył się na wyższe dostawy mleka, które odbierane jest z gospodarstwa co drugi dzień, dlatego też konieczna była wymian schładzalnika na większy. Ten nowy od firmy GEA to samomyjąca cysterna z odzyskiem ciepła o pojemności 2 200 l.
Hubert Pakuła nie ukrywa, że w rozwoju gospodarstwa bardzo pomocne okazały się środki unijne. Z dofinansowaniem w ramach PROW zakupił nie tylko wóz paszowy, ale też inne maszyny jak: kosiarkę dyskową 3 metrową Samasz, pług obracalny 4-skibowy Unii Grudziądz oraz opryskiwacz ciągany Bury 1500 l. To sprzęt wyłącznie od polskich producentów, gdyż rolnik przy zakupach sugeruje się nie tylko stosunkiem jakości do ceny, ale też patriotyzmem konsumenckim, czyli wyznacznikiem jaki od lat stosują rolnicy tzw. starej unii.
- Ślimak posiada 8 noży głównych plus 7 mniejszych noży wspomagających, co przekłada się na jeszcze bardziej wydajne cięcie i mieszanie
Marzeniem, a zarówno kolejnym planem inwestycyjnym Huberta Pakuły jest budowa nowego jałownika w formie wiaty, do którego mógłby wjechać wozem paszowym. Obecnie jałówki korzystają ze starych budynków, gdzie wymieszaną dawkę z paszowozu trzeba dowieźć przy pomocy taczki.
Sławomir i Hubert Pakułowie cały czas odczuwają brak docenienia rolników i całego sektora rolniczego w społeczeństwie oraz wśród rządzących nie licząc kampanii wyborczych. Jak przyznali dopiero pandemia koronawirusa sprawiła, że żywność i rolnicy jako jej dostarczyciele zaczęli być traktowani w sposób poważny, a zwłaszcza przetwory mleczne jako źródło nie tylko białka i tłuszczu, ale też wielu witamin oraz minerałów.
- Elżbieta i Hubert Pakułowie, mają dwójkę dzieci: 5-letnią Nadię i 3-letniego Adriana. We wsi Władysławów Popowski (pow. zgierski, gm. Głowno) gospodarują z rodzicami Anną i Sławomirem na 30 ha, w tym 20 ha własnych i 10 ha dzierżawy. Uprawiają 15 ha kukurydzy, 8 ha traw i 7 ha zbóż. Utrzymują 60 sztuk bydła, w tym 30 krów o średniej wydajności laktacyjnej 10 700 kg mleka. Biały surowiec dostarczają do SM Mlekpol w ilości 25 tys. l miesięcznie.
Andrzej Rutkowski
Zdjęcia: Andrzej Rutkowski
Artykuł ukazał się w magazynie Elita Dobry Hodowca 2/2020 na str. 17. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na Elicie: Zamów prenumeratę.
Andrzej Rutkowski
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego" oraz magazynu "Elita Dobry Hodowca", ekspertka w dziedzinie chowu i hodowli bydła oraz produkcji mleka
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego" oraz magazynu "Elita Dobry Hodowca", ekspertka w dziedzinie chowu i hodowli bydła oraz produkcji mleka
Najważniejsze tematy