Izby rolnicze są jedynym ugruntowanym samorządem reprezentującym wszystkich rolników. Jednak w terenie o znaczeniu i roli izb rolnicy mają różne zdanie. Z czego to wynika, zapytaliśmy przedstawicieli, szefów kilku rolniczych samorządów z różnych regionów kraju.
Z artykułu dowiesz się
Krajowa Rada Izb Rolniczych - Izby zdobyły swoje miejsce na wsi
Wielkopolska Izba Rolnicza - Potrzebujemy więcej kompetencji
Śląska Izba Rolnicza - Bez większych kompetencji izby pozostaną z boku
Lubelska Izba Rolnicza - Izby muszą mieć więcej możliwości rządzenia
Kujawsko-Pomorska Izba Rolnicza - Nasza izba cieszy się dużym poparciem
Wybory do izb 24 września
Na 24 września wyznaczono termin wyborów do izb rolniczych. Samorządu rolniczego, którego podwaliny sięgają ustawy z 1995 roku, nadającej ramy prawne dla funkcjonowania izb rolniczych po zmianach ustrojowych w 1989 roku. Przez ostatnie ponad 27 lat w wielu regionach kraju rolnictwo diametralnie zmieniło swoje oblicze, z każdym rokiem postępuje koncentracja gospodarstw, rzeczywistych – aktywnych rolników na wsi jest coraz mniej. Zmienia się także postrzeganie i oczekiwanie wobec rolniczego samorządu. Wielu rolników jest zadowolonych z izb rolniczych, ale nie brakuje też takich, którzy uważają, że izby nie spełniają ich oczekiwań i nie są mocną reprezentacją rolników.
Prezesom niektórych izb rolniczych zadaliśmy pytanie: dlaczego izbom nie udało się zdobyć statusu uznanej reprezentacji rolników i czego potrzeba izbom, by zdecydowana większość rolników postrzegała izby jako organizację dbającą o ich interesy?
r e k l a m a
Krajowa Rada Izb Rolniczych - Izby zdobyły swoje miejsce na wsi
Mamy taką mentalność, że rolnicy są indywidualistami i często brakuje społecznej aktywności. Rolnicy mają wielkie oczekiwania od różnych organizacji i osób, ale sami nie chcą się zaangażować. To też jest słabość naszych związków zawodowych, gdzie łatwiej zmobilizować w trudnej sytuacji i zorganizować protest, niż dyskutować, do czego w rolnictwie chcemy dążyć. Patrząc na to, co się dzieje dzisiaj w kraju w kontekście Ukrainy, musimy zastanowić się, jakie to polskie rolnictwo ma być? Trudno nam będzie konkurować z Ukrainą i dotyczy to całego europejskiego rolnictwa.
Ale to wymaga konstruktywnej dyskusji. Dziś brakuje zaufania do organizacji i liderów. Także zaszłości historyczne i długie lata komuny, pozbawione samorządu, wciąż rzutują na podejście do izb. Każdy uważa, że sobie poradzi i wszystko sam załatwi. Nie ma trwałej współpracy, choć jak trzeba komuś pomóc, to na wsi ta spontaniczna gotowość pomocy jest silna. Ale nie ma współpracy gospodarczej i to się przekłada na działalność społeczną.
Rolnicy często widzieliby izby jako kolejny związek zawodowy: „bo mają pieniądze i powinny protestować”. A my jesteśmy powołani do czegoś zupełnie innego. Powinniśmy pilnować spraw gospodarczych i rozwiązań, które dotyczą przepisów prawa, funkcjonowania, rodzajów umów, pilnowania obrotu ziemią, pilnowania doradztwa. Taka jest rola samorządu.
Władza chce sterować
Zakusy polityczne różnych partii są takie, by wszystkim sterować z góry, w myśl zasady: władza wie lepiej i jak rozdaje, to manifestuje władzę. Dzisiaj uważam, że samorząd powinien być apolityczny. Udało nam się utrzymać apolityczność, choć było to bardzo trudne. Teraz przed wyborami partie zaczynają włączać się do wyborów do izb, żeby izby przejąć.
Izba musi mieć poszerzone kompetencje, pilnować obrotu ziemią, pilnować doradztwa. Ono nie ma być tylko doradztwem państwowym, polegającym tylko na wypełnianiu wniosków.
Doradztwo prywatne rozwija się w firmach sprzedających środki ochrony roślin, maszyny, nawozy, takie doradztwo wspiera sprzedaż. Ale nie ma doradztwa i współpracy na zasadzie opiekuna, który podpowie rolnikowi, co wybrać i poprawić w gospodarstwie, rolnik podejmuje decyzje sam.
Zakusy polityków nie idą w kierunku wzmocnienia izb, wręcz odwrotnie. Znamy projekt, by izbom zabrać marne grosze i przekazać je na związki, czyli rozbić ten ruch i nie dawać żadnych kompetencji. Powołuje się specjalnie sztuczne ciała, organizacje społeczne, które nie mają żadnych kompetencji, tylko po to, żeby było na papierze, że są jakiekolwiek konsultacje społeczne.
Dlatego też w izbach kompetencji musimy domagać się sami, ale to możemy zrobić, jeśli będziemy mieli silną reprezentację, powołaną przy dobrej frekwencji wyborczej. I tutaj koło się zamyka. Niektórzy mówią: po co będę szedł, jak izba kompetencji nie ma. A związkowcy wcale nie chcą, że tak powiem, nas wesprzeć, bo oni widzą w izbach konkurencję, a to jest bez sensu. Nikt nie chce umniejszać roli związków, one odgrywają inną rolę.
Wielkopolska Izba Rolnicza - Potrzebujemy więcej kompetencji
Kiedy Polska w połowie lat 90. starała się o przystąpienie do Unii Europejskiej, potrzebny był wyraźny partner, który miał współpracować z rządem i wtedy w 1995 r. powstała ustawa o izbach rolniczych. Ustawa ta dawała nam pewne uznanie w rolnictwie. Początkowo miało to być podstawowe ciało doradcze, skupiające wszystkie podmioty społeczne funkcjonujące w środowisku, ze ścisłą współpracą ze związkami zawodowymi i instytucjami doradczymi. Była taka potrzeba, odbyły się wybory z dosyć dużym dofinansowaniem wojewodów. W każdym województwie wyznaczono pełnomocników, którzy otrzymali pieniądze na przeprowadzenie wyborów.
Z czasem okazało się, że podmiot taki dla każdej grupy politycznej sprawującej władzę jest trochę niewygodny. Chcąc utrzymać izby rolnicze niejako na postronku, ograniczono ich kompetencje. Do 1999 r. w ramach podstawowych kompetencji mieliśmy wpływ na oświatę rolniczą, współpracowaliśmy ze szkołami rolniczymi. Po reformie samorządowej część kompetencji izb przeszła do samorządów wojewódzkich i została przekazana marszałkom.
Przy podejmowaniu decyzji administracyjnych jesteśmy często, nazwijmy to, ochronką. Jeżeli jest opinia IR i jest zgodna, to jest brana pod uwagę. Jeżeli jest niewygodna, to jest tylko opinią.
Kompetencje do zadań
By izby mogły zdobyć większe uznanie, muszą uzyskać kompetencje do wypełniania zadań, zdefiniowanych w preambule ustawy. Obecny zapis, że izba może wydawać opinie, jest zapisem płytkim. Powinno to być w formie decyzji administracyjnej, czyli wiążącego stanowiska. Taką inicjatywę podjęliśmy w 2010–2011 roku, byłem szefem podkomisji sejmowej o zmianie ustawy o izbach rolniczych. Ale niestety, stwarzano problemy w pracy komisji. I po zakończeniu kadencji projekt ustawy poszedł do kosza. W następnej kadencji nie było już woli politycznej, by zająć się zmianą ustawy. Rządzący zawsze obawiali się, by izby nie miały na wsi zbyt wiele do powiedzenia i pilnowali, byśmy się nie urwali z postronków. Nadanie izbom kompetencji do wypełniania zadań pozwoliłoby im zarabiać na siebie. Nie byłoby dziś biadolenia, że izby są biedne.
Mimo że izby funkcjonują od ponad 27 lat, to wciąż prawie 70% rolników nie wie, co to są izby i że są ich członkami. Kuriozalne jest to, że jesteśmy jedyną organizacją, która nie ma dostępu do listy swoich członków. Tylko na czas wyborów listy uprawnionych do głosowania są przekazywane komisjom wyborczym. Biura wojewódzkie nie mogą mieć tych danych.
Także z tego powodu nie ma współpracy na co dzień, wciąż jakaś grupa rolników nie utożsamia się z izbą rolniczą. Przykładowo w mojej gminie mamy 3 tys. uprawnionych, a głosuje kilkaset. W poprzednich wyborach nie doszło do głosowania, gdyż mieliśmy komplet kandydatów – w takiej sytuacji wybory się nie odbywają. Przekazanie 2–3 ważnych zadań od razu zmieniłoby postrzeganie izb rolniczych w terenie.
Śląska Izba Rolnicza - Bez większych kompetencji izby pozostaną z boku
Izby rolnicze w Polsce miały grzech pierworodny w postaci założeń ustawy z 1995 r., w której przyjęto, że członkiem izby jest każdy płatnik podatku rolnego. Równocześnie założono, że ta ustawa ma charakter przejściowy. Podyktowane to było sposobem finansowania, początkowo z budżetu, dopiero potem z odpisu od podatku rolnego. Po kilku latach miała nastąpić zmiana. Izby miały wykonywać zlecone przez administrację rządową zadania, co miało je wzmocnić finansowo. Jednak do tego nigdy nie doszło.
Nie było zgody politycznej na to, by izby umocnić, choć wzorem miały być np. izby francuskie. Przez lata izby domagały się zmiany ustawy, jednak bezskutecznie. Kolejni ministrowie nie podejmowali tego tematu. O te sprawy bardzo wnikliwie pytali kontrolerzy NIK-u w czasie kontroli połowy izb, która się odbyła 2 lata temu.
Izby rolnicze reprezentują wszystkich, członkostwo jest przymusowe. Natomiast to wyposażenie w 19 zadań, które ma izba w artykule 5., praktycznie rzecz biorąc, nie zostało przez 27 lat wypełnione treścią.
Dzisiaj konieczna jest weryfikacja roli izb. 28 lat temu, kiedy uchwalano ustawę, mieliśmy zupełnie inne realia. Obecnie mamy mniej rolników, postąpiła koncentracja gospodarstw i zmiana sposobu produkcji. Trzeba przemodelować układ IR, szczególnie biorąc pod uwagę Wspólną Politykę Rolną. Jeżeli będziemy się upierać przy członkostwie przymusowym, związanym z posiadaniem ziemi albo z tytułem do płacenia podatku rolnego, to nie osiągniemy efektu wzrostu znaczenia izby wśród prawdziwych rolników towarowych.
Należałoby zweryfikować i wprowadzić takie kryteria członkostwa, by izba reprezentowała faktycznie producentów rolnych, a nie posiadaczy 5 arów. Obecny mechanizm finansowania wprowadzono w 2001 r. przy okazji reformy administracyjnej. Miało to być rozwiązanie przejściowe, ale u nas prowizorka trzyma się mocno. W skali kraju jest to raptem ok. 30 mln złotych.
Istniejąca ustawa o IR mocno ogranicza możliwość pozyskania środków zewnętrznych. Mamy sztywny odpis podatku rolnego, który zresztą w wielu przypadkach maleje, bo grunty rolne wypadają. Do tego nie mamy zadań zleconych, za którymi by szły pieniądze.
Gdyby członkostwo było dobrowolne, musielibyśmy wprowadzić formułę obowiązkowej składki, jak to jest w niektórych regionach w Niemczech czy w Austrii, gdzie składka jest od hektara. Izby rolnicze przez ostatnie ćwierćwiecze występowały o interpretacje prawno-finansowe, związane z możliwością prowadzenia działalności gospodarczej, a nawet merkantylnego korzystania z majątku. I zwykle opinie były negatywne. Na zasadzie: skoro dostajecie 2%, to już wam wystarczy i nie wolno wam już nic innego robić.
Kluczowe kwestie dla przyszłości to: kogo mamy reprezentować i jakie mają być źródła finansowania, biorąc pod uwagę te 19 zadań w ustawie. Główna przyczyna słabości izb to: rozproszenie członkostwa przymusowego, brak zadań zleconych i brak realnego, skutecznego sposobu finansowania zadań.
Lubelska Izba Rolnicza - Izby muszą mieć więcej możliwości rządzenia
Izby funkcjonują na bazie jednej ustawy z 1995 r., jednak każda izba działa w zależności od specyfiki rolnictwa na swoim terenie. W zasadzie, co nie jest zakazane, jest dopuszczone. Przede wszystkim trzeba współpracować z rządem, bo to rząd podejmuje decyzje i przekazywać mądrość swoich delegatów. Mamy bardzo różnorodne społeczeństwo i żaden minister nie jest tak mądry, jak całe społeczeństwo.
W województwie lubelskim mamy 20 powiatów i każdy rolniczo jest inny, a to owoce miękkie, a to sady, trzoda czy mleko. I trzeba znaleźć złoty środek, by nikt nie był pominięty, a izba mogła wspierać wszystkich. Tylko wtedy, gdy izba będzie służyć większości rolników, uzyska szacunek i uznanie. Mądrość delegatów wynika z tego, że każdy prowadzi swoje gospodarstwo i ma inne spojrzenie na problemy w rolnictwie. Ale izba musi pogodzić interesy przykładowo producentów roślinnych i tych z produkcją zwierzęcą, mimo że często są one rozbieżne.
Izby mają swoje struktury, biura powiatowe i mają budżet na ekspertyzy, na przeprowadzenie kontroli, na opracowania, na podstawie których możemy podejmować decyzje. W przeciwieństwie do wielu innych organizacji czy związków, gdzie często decyzje wynikają tylko z opinii czy pomysłów.
Izbom potrzeba więcej kompetencji i współrządzenia. Samorząd rolniczy działa od prawie 27 lat i rzeczywiście idzie to coraz lepiej, bo jedni uczą się od drugich, a Krajowa Rada sprawnie to wszystko spina. Często jednak jest tak, że to ktoś inny stanie na barykadach, pokrzyczy i to jego rząd wysłucha, a w rzeczywistości to izby rolnicze z reguły wcześniej informują o problemach, przekazują sygnały do władz, ale nie zawsze to do nich dociera.
Izby powinny być włączone we współrządzenie, choć zdajemy sobie sprawę, że współrządzenie wiąże się z ryzykiem i przejmowaniem odpowiedzialności. Dziś największym wyzwaniem jest sytuacja na rynku, gdzie rozgrywają się różne interesy. Mamy przykład z importem ziarna z Ukrainy, słyszymy o interesach tamtejszych oligarchów, ale w rolnictwie mamy już oligarchów w Polsce, którzy próbują ustawić rynek pod swoje interesy.
Oni doprowadzą do tego, że może upaść wiele drobnych, lokalnych podmiotów skupowych, zatem rola izb, też we wsparciu rolników na rynkach, będzie coraz większa. Potrzebujemy kompetencji i większego zrozumienia ze strony władz lokalnych i krajowych.
Kujawsko-Pomorska Izba Rolnicza - Nasza izba cieszy się dużym poparciem
Nie do końca zgadzam się z tezą, że izby nie zyskały uznania większości rolników. Akurat na Kujawach i Pomorzu izby rolnicze na szeroką skalę świadczą usługi doradcze, usługi doradztwa prawnego – każdy rolnik może za darmo skorzystać z pomocy prawnika. Sprawia to, że Kujawsko-Pomorska Izba Rolnicza jest inaczej postrzegana. Na Kujawach są często afery z wyłudzaniem pieniędzy od rolników, to ten pomysł musiał powstać na skutek sytuacji i w związku z tym większość rolników utożsamia się z izbą rolniczą. Problem polega na tym, że są określone budżety izb rolniczych, a więc trudno wymagać większego rozszerzenia działalności. U nas, na Kujawach i Pomorzu, w każdym powiecie aktywnie działa biuro izby, wspierając rolników.
By móc świadczyć usługi powołaliśmy spółkę, której izba jest w 100% właścicielem i przez tę spółkę realizujemy działania komercyjne. Nie ma drugiej instytucji ani związków, ani organizacji rolniczych o takiej strukturze na Kujawach i Pomorzu, jak izby rolnicze. Nie musimy zabiegać o to, żeby być identyfikowalnym, po prostu jesteśmy dla rolników. Obecnie woj. kujawsko-pomorskie w 100% jest dotknięte suszą i izba ma wszędzie swoich przedstawicieli, którzy pomagają w szacowaniu strat.
Ale i tak bardzo poważnie ogranicza nas obowiązująca ustawa o izbach rolniczych. Teraz przygotowujemy wybory i na listach mamy tylu uprawnionych, co nijak się ma do liczby faktycznych gospodarstw. Ta ustawa nie pozwala zrobić frekwencji. W woj. kujawsko-pomorskim tylko 56 tys. osób złożyło wniosek o dopłaty bezpośrednie. Szacujemy, że faktycznych rolników jest ok. 35 tys., a uprawnionych wyborców mamy na liście 250 tys. Trudno mówić o reprezentatywności, skoro tak to wygląda.
Największym problemem jest zakaz prowadzenia działalności, musimy uciekać się do spółek. Powinniśmy mieć możliwość prowadzenia działalności gospodarczej w obrębie zadań statutowych. Dziś brak takich uprawnień eliminuje nas z możliwości pozyskiwania środków zewnętrznych, np. przez szkolenia.
Niestety, od wielu lat to kolejnym ministrom nie zależało na tym – i mówię to z całą odpowiedzialnością – i nie chcieli doprowadzić do tego, by izby rolnicze miały zbyt duże uprawnienia, bo wybiłyby się na silną, niezależną organizację. Opowiadania o dużej wadze, o kompetencjach i miłości do izb, nie przekładały się na decyzje dające im te kompetencje. I dzięki temu, że przez lata rozpychaliśmy się w zdobywaniu kompetencji, izby są uwzględnione w różnych ustawach, ale dużo łatwiej byłoby, gdybyśmy te kompetencje mieli nadane w ustawie o izbach rolniczych.
Wybory do izb 24 września
Czynne i bierne prawo wyborcze mają wszyscy członkowie izby. Osoby fizyczne realizują to prawo osobiście, a osoby prawne przez upoważnionego przedstawiciela.
Kandydatem na członka rady powiatowej IR może być wyłącznie członek izby, znajdujący się w spisie uprawnionych do głosowania. Kandydat zgłasza swoją kandydaturę osobiście w terminie do 4.09.2023 r. na druku komisji wyborczej. Załącznikiem do zgłoszenia jest m.in. lista poparcia 50 osób mających prawo wyborcze w danym okręgu wyborczym, a jeśli liczba członków izby wynosi mniej niż 50, to 10% członków. Okręg wyborczy obejmuje obszar jednej gminy, w każdym okręgu wyborczym (gminie) wybiera się dwóch członków rady powiatowej, jeśli powierzchnia UR w gminie przekracza 4 tys. ha lub jednego członka rady (mniej niż 4 tys. ha). Rada powiatowa izby składa się z członków wybranych w poszczególnych gminach.
Karol Bujoczek
fot tytułowe: KRIR
Karol Bujoczek
<p>Redaktor Naczelny „top agrar Polska”, specjalista w zakresie rolnictwa, polityki rolnej i ekonomiki gospodarstw</p>