r e k l a m a
Partnerzy portalu
Strona główna>Artykuły>Uprawa>Aktualności branżowe>Żniwa 2019: Uwaga na pożary zbóż na pniu, słomy i ściernisk!
Żniwa 2019: Uwaga na pożary zbóż na pniu, słomy i ściernisk!
12.07.2019
Żniwa coraz mocniej się rozkręcają, ale oprócz rolników sporo pracy mają także strażacy. W niektóre dni przy bezdeszczowej pogodzie w całym kraju dochodzi do kilkuset pożarów pól. Tu nagraliśmy łany mieszanki zbożowej pod Prószkowem koło Opola, gdzie w czwartek nagle wybuchł pożar. Zanim przyjechały wozy straży pożarnej spłonął hektar pola, ale ogień sam zgasł, bo rolnicy zdążyli zaorać pola wokół płonącego zboża na pniu.
– To było posiane zboże – owies, mieszanka zbożowa. Nagle widzieliśmy, jak chmura dymu szła, bo mieszkam w Złotnikach. I wyszedłem z domu, a my mamy tutaj dookoła pola. Tak przypuszczałem, że to nasze pola palą się, ale nie wiedziałem od czego. Nie wiadomo, jaka przyczyna. Spaliło się, nie ma, trudno. Dobrze, że syn odciął, to ten dom został uratowany, bo by ten dom poszedł. Najlepiej przejechać ciągnikiem z talerzówką, zanim straż przyjedzie. Nie ma co gasić. To tak szybko szło, że niemożliwe. On się cofnął od tego ognia parę metrów, obrócił się, to już było spalone – mówi Jan Kaleta, rolnik ze Złotnik.
– Dziesięć minut i już tu byłem. Już było po zawodach praktycznie. Przejechałem talerzówką tam i z powrotem, ogień się odciął i tyle. Tam były trzy metry od domu... Tu się nawet kukurydza paliła, jest tak sucho – dodaje jego syn Daniel Kaleta, rolnik ze Złotnik.
– Nie będziemy nic mówić, bo nikogo nie złapaliśmy na gorącym uczynku. Samo od siebie się nie podpaliło. Dzisiaj nie jest tak gorąco, nie ma takiego upału, żeby się od szkła nawet chwyciło. Ani kombajnu nie było, żadnej maszyny tu nie było. Z powietrza się nic się nie zapali. Wczoraj spadło trzy litry deszczu, ale już go nie ma, zboża już są dojrzałe. Ogień, jak jest podmuch wiatru, to idzie wszystko – kończy Jan Kaleta.
Tekst i zdjęcia: dr Mariusz Drożdż
– Dziesięć minut i już tu byłem. Już było po zawodach praktycznie. Przejechałem talerzówką tam i z powrotem, ogień się odciął i tyle. Tam były trzy metry od domu... Tu się nawet kukurydza paliła, jest tak sucho – dodaje jego syn Daniel Kaleta, rolnik ze Złotnik.
– Nie będziemy nic mówić, bo nikogo nie złapaliśmy na gorącym uczynku. Samo od siebie się nie podpaliło. Dzisiaj nie jest tak gorąco, nie ma takiego upału, żeby się od szkła nawet chwyciło. Ani kombajnu nie było, żadnej maszyny tu nie było. Z powietrza się nic się nie zapali. Wczoraj spadło trzy litry deszczu, ale już go nie ma, zboża już są dojrzałe. Ogień, jak jest podmuch wiatru, to idzie wszystko – kończy Jan Kaleta.
Tekst i zdjęcia: dr Mariusz Drożdż
Masz pytania?
Zadaj pytanie redakcjir e k l a m a
r e k l a m a
Najważniejsze tematy
r e k l a m a